Ile ja w życiu słyszałem dowcipów o teściowych? Zbyt wiele, ale sam nie mam głowy do ich zapamiętywania. Kiedy nadarzyła się okazja do przeczytania kolejnej książki o teściowej, nie potrafiłem sobie odmówić. A po przeczytaniu zapewnienia na tylnej okładce "UWAGA! TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA WIECZNIE NIEZADOWOLONYCH PONURAKÓW!" wiedziałem, że inaczej być nie może. Poszukiwałem książki lekkiej, przy której wypocznę i będę się dobrze bawił. Książka liczy sobie ponad 200 stron, ale ile w niej przewrotnej treści? Historia zaczyna się niewinnie - Izabela Łęcka wie, jak teściowa potrafi zajść za skórę. Wraz z przyjaciółką obmyślają plan pozbycia się teściowej. Zaczyna się...każda kolejna strona to zwrot akcji, kolejne niespodziewane zawirowania i duże dawki śmiechu. Tego właśnie potrzebowałem. Ja po prostu uwielbiam komedie pomyłek i intrygi, a jak do tego jest dodany wątek sensacyjny to już mnie autor(ka) ma w garści. Autorka doskonale przedstawia postacie, są one wyraziste, a dialogi są bardzo dobrze napisane. Ogólnie jest lekko i zabawnie. Ja sam nie byłbym sobą, gdybym w jakiś sposób nie poznał autorki. Udało się. Książkę przeczytałem, polecam, a sobie zadaję pytanie - dlaczego mężczyźni nie potrafią pisać zabawnych ksiązek? Małgorzata J. Kursa wchodzi na moją listę ulubionych pisarzy. Polecam. Z autorką spotkam(y) się na stronach mojego bloga już w najbliższy piątek tj. 20 stycznia. Serdecznie zapraszam w imieniu Autorki, oraz swoim.
Za egzemplarz dziękuję Pani Sylwii
z Wydawnictwa