"Tak sobie myślę..." - Jerzy Stuhr

  Kiedy usłyszałem o tym, że mój ulubiony aktor pisze pamiętnik zdębiałem. Jak to może być, że TAKI człowiek pisze, tym bardziej w czasie tak traumatycznego w swoim życiu. I stało się. Zobaczyłem autora zerkającego na mnie znad otwartej książki i okularów. Nie mogłem sobie odmówić zakupu i przeczytania. Z innej strony obawiałem się pewnego zawodu. A jednak...

 Czym jest książka? Trudno jednoznacznie ją kategoryzować. Autor dostał w prezencie zeszyt od córki i rozpoczął swoje "bajanie". A "baja" doskonale. Aktor analizuje na gorąco to co się dzieje wokoło niego, poddaje komentarzom aktualne na ów czas wydarzenia i delikatnie wtrąca swoje "trzy grosze" ze swoje przeszłości.

  To mądra i potrzebna książka. napisana w sposób inteligentny pokazuje absurdy codzienności i pokazuje co robić, aby się nie zatracić.   Cenię Pana Stuhra za to, że nie uległ modzie słowa pisanego, ale ma odwagę pisać to, co naprawdę czuje. O swoich przekonaniach pisze w sposób czasami nader intymny, wspominając swoich bliskich - rodzinę, przyjaciół i znajomych.  

  Jerzy Stuhr w swojej książce nie gra. Ale opowiada i opowiada. Mam wrażenie, że ta książka jest dla niego formą autoterapii. Nie boi się myśleć niż inni, nie wstydzi się pisać o tym co dla niego jest ważne, a dla innych może być zupełnie błahe. Dzięki tej książce aktor stał mi się jeszcze bliższy przez swoje odczucia, myślenie. Teraz z pewnością inaczej spojrzę na jego sztukę. Zrobię to o wiele dojrzalej. 

 Piękna książką po która wręcz trzeba sięgnąć. 


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...