Z okładki
PIERWSZA EPOPEJA XXI WIEKU
"Łaskawe" zostało wydane w 2006
roku we Francji. Ksiązka uhonorowana została prestiżowymi nagrodami Goncourtów
oraz Akademii Francuskiej, osiągając gigantyczne nakłady. W Niemczech znalazła
się na szczytach list bestsellerów. Do dzisiaj sprzedano ponad milion
egzemplarzy, a powieść tłumaczona na kilkadziesiąt języków, wciąż jest jedną z
najbardziej dyskutowanych ksiązek.
Kiedy tylko bierzemy te książkę do rąk, reszta
świata przestaje istnieć. Liczy się tylko
te kilkaset stron przed nami – Eric Neuhoff „Madame Figaro”
Ta powieść jest zarówno skandaliczna, jak i warta
lektury – Michael Monninger „DIE ZEIT”
Diabelsko – używam tego słowa bardzo świadomie i
celowo – zręczna i inteligentna powieść…żadne streszczenie nie odda jej
sprawiedliwości – Anita Brookner „ THE SPECTATOR”
Arcydzieło
– Jorge Semprun, “ FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG“
Kiedy poprosiłem o "Łaskawe" do recenzji, tak naprawdę nie miałem pojęcia czego mogę się spodziewać. Znałem ogólnie zarys tej książki i pewne fakty, które podzieliły czytelników na całym świecie. Jedni zarzucali autorowi grafomanię, a inni wielki talent. Już na zaznaczę, ze cała treść jest fikcja literacką i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Tak przekonuje wydawca, ale czy oby na pewno? Główna postać to Maximilian Aue, były oficer SS. Po wojnie unika kary i zostaje dyrektorem fabryki koronek we Francji. Jest koneserem dobrej muzyki, literatury i filozofii. "Łaskawe" to głównie wspomnienia, często bardzo brutalne. Autor sugestywnie oddziałuje obrazami opisując sceny morderstw, ale także i seksu. Sam w czasie wojny skrzętnie ukrywa swój homoseksualizm, obawiając się o własne życie. Aue pokazuje, że nie jest do końca zadowolony z tego gdzie jest i w jakich czasach przyszło mu żyć. Ma przejawy dobroci, ale potrafi również być szaleńcem. Ma w sobie coś ze schizofrenii, ale to pomaga mu przeżyć i nie zwariować. Sam składa się z drabin sprzeczności. Jest kameleonem, który dostosowuje się do okoliczności i miejsca, zmieniając twarz w zależności od sytuacji. Autor usiłuje pokazać nam tragizm II wojny światowej, ale nie tylko. To próba odpowiedzi na pytania o sens wojny i jej cenę, oraz o człowieczeństwo i cenę życia.
Konstrukcja książki jest nierówna. Miałem wrażenie, że autor momentami chciał przyspieszyć planując rychłe zakończenie, aby za moment znowu wybuchnąć pisarską weną. Maximilian Aue jest pokazany w czasach sprzed wojny, w czasie wojny i po wojnie. W książce nie brakuje polskich akcentów, co zresztą jest logiczne. Ja "Łaskawe" czytałem kilka miesięcy. Książka liczy ponad tysiąc stron pisanych średniej wielkości czcionką. Nie potrafiłem inaczej. Czułem, że czytam coś wyjątkowego, co zapadnie mi w głęboko w pamięć. Odebrałem "Łaskawe" jako próbę obudzenia narodu i przypomnienia o trudnych czasach, trochę jednak w krzywym zwierciadle. Uważam, ze powieść można odbierać na wiele sposobów. Ja się skupiłem głownie na konstrukcji psychicznej Maxymiliana. Osobiście podziwiam autora za wytrwałość w pisaniu. Udało mu się oddać atmosferę koszmaru przeszłości, o której nigdy nie możemy zapomnieć. Książka zdecydowanie dedykowana czytelnikom pełnoletnim ze względu na sceny seksu i przemocy. Mogę zapewnić, że jest to inny rodzaj literatury niż ta do której czytania jesteśmy przyzwyczajeni. Książka wymaga od czytelnika pewnego zaangażowania, które autor nam wynagradza na ponad tysiącu stron pisanych średniej wielkości czcionką. Osobiście polecam czytać powoli. Ale to tylko moja skromna sugestia. Littell nie szczędzi czytelnikowi dużych, skrajnie rożnych ładunków emocjonalnych. W moich oczach to wyjątkowa książka, którą warto się zainteresować. Polecam.
Za egzemplarz dziękuję
Czasem mnie to tak dziwi... Że ludzie, którzy zachowują się jak potwory z najgorszych koszmarów, bez refleksyjnie krzywdzą drugą istotę ludzką, wykazują się taką wrażliwością w dziedzinie sztuki. Interesujący paradoks.
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać tę książkę dawno temu - jakoś udało mi się zdobyć ją z biblioteki. Jednak nie skończyłam, pokonała mnie całkowicie.
OdpowiedzUsuńPo oddaniu książki do biblioteki od razu pobiegłam do księgarni kupić swój własny egzemplarz. Nie chciałam odczuwać presji terminów, tego, że będę musiała ją niedługo oddać, a jak nie to prolongować. Chciałam czytać ją po swojemu.
Do dzisiaj nie miałam odwagi sięgnąć po nią po raz kolejny. Może w końcu znajdę sposobność.
Miałem tą książkę w dłoni, ale nie przypuszczałem, ze skrywa w sobie taki ładunek emocji. Po Twojej recenzji zdałem sobie sprawę, że mało istotne jest to czy jest fikcją literacką czy bazuje na prawdziwych wspomnieniach. Książka wzrusza, burzy spokój i skłania do refleksji dla mnie to najlepsza rekomendacja. Sięgnę po nią by móc zrozumieć kolejny puzzel w skomplikowanej układance światowej literatury. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności z Twoją opinią, że "Łaskawe" to książka nierówna.
OdpowiedzUsuńMnie czytanie powieści "Littela" zajęło ponad dwa tygodnie, a czytałam ją w trakcie ferii dwa lata temu, mając do dyspozycji dużo wolnego czasu. To książka, której trzeba się "oddać", czy inaczej, którą należy sączyć powoli. Książka ta bowiem porusza wiele problemów, które trudno jest streścić i ocenić w jednej recenzji.
"Łaskawe" to bezsprzecznie książka ważna, jedna z najważniejszych powieści pierwszego dziesięciolecia XXI wieku.
pozdrawiam i zapraszam do przeczytania mojej recenzji powieści:
http://czytatnikagi.blogspot.com/2011/01/askawe-littell.html
Jakoś nie mogłam przemordować, ale nawet kupiłam (miałam z DKK) i zamierzam skończyć... kiedyś.
OdpowiedzUsuńW sumie mój komentarz może być kropka w kropkę jak komentarz Claudette:)
Ta książka jest dla mnie za ciężka, i w dosłownym i przenośnym znaczeniu. Wiem, że ważna i wartościowa, ale odpuszczam ją sobie z premedytacją.
OdpowiedzUsuńTo jest jedna z tych książek, które podczas czytania strasznie męczą, a mimo to chce się ją przeczytać. Ja tak ostatnio miałem z książką Kamińskiego Zośka i Parasol.
OdpowiedzUsuńOd dawna myślę o tej książce, ale dotąd nie miałem okazji jej zdobyć. Zastanawiam się jak bym ją odebrał. Historie z czasów wojny dość mocno do mnie mówią i jest to coś, co potrafi mną wstrząsnąć.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do tej książki już jakiś czas. Jak będę miała przypływ gotówki to planuje jej zakup, bo kusi mnie już ponad rok i nie mogę jej nigdzie znaleźć.
OdpowiedzUsuńObjętość potrafi odstraszyć, a i treść sądząc po tym co piszesz obciąża psychikę.)
OdpowiedzUsuńNa temat "Łaskawych" trochę się naczytałam i w sumie mam mieszane uczucia, z jednej strony, jestem ciekawa tej pozycji, z drugiej obawiam się, że fabuła może mnie pogrążyć. Jednak czuję, że jeśli trafię na powieść w bibliotece, to już się ode mnie nie opędzi ;-)
OdpowiedzUsuńO tej książce wiele czytałam i mam ją na uwadze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzeka mnie drugie podejście do "Łaskawych". Na pierwszym poległam :)
OdpowiedzUsuńWidziałem ją u znajomego i nawet czytałem opis. Książka trochę taki kloc potężny bo stron jednak dużo ma. Mam nadzieje, że uda mi się wyżebrać od tego znajomego kiedyś na jakiś czas "Laskawe":)
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę książek związanych z Agathą Christie :)
Już od jakiegoś czasu się zastnawiam nad przeczytaniem tej książki, ale jakoś zawsze coś lepszego mi wpada w ręce.. No ale może w końcu nadarzy się okazja, skoro polecasz :)
OdpowiedzUsuńksiążka, która ma ponad tysiąc stron, o czym by nie była, jest dla mnie przerostem formy nad treścią.
OdpowiedzUsuńNa ten temat powstało tyle literatury faktu, że nie wiem, czy mam jeszcze ochotę na fickję.
OdpowiedzUsuńAle jakby nie było pomysł pokazania pewnych wydarzeń oczami oficera SS jak najbardziej mnie przekonuje.
Na pewno kupię przy najbliższej możliwej finansowej możliwości!
OdpowiedzUsuń