Zuchwały napad na bank, zamaskowani bandyci, przypadkowi świadkowie .
I trup. Policja ma co robić, szczególnie że w tym małym miasteczku
niewiele jest równie intrygujących spraw. Czy trup ma związek z napadem?
Czy świadek rozpozna sprawców? A może oni zdołają wcześniej
unieszkodliwić świadka?
W tej przesiąkniętej humorem powieści, wątek kryminalny mocno
rywalizuje z obyczajowym, gdzie na pierwszy plan wysuwa się dziewczynka,
która usilnie pragnie znaleźć kandydata na… tatusia - notka od Wydawcy.
Autorki przedstawiać nie trzeba. Nieustająco zwiększające się szeregi fanów jej twórczości mówią same za siebie. Małgorzata Kursa tradycyjnie sprawiła, że na mojej twarzy zagościł uśmiech, a co jakiś czas śmiałem się głośno. Pisarce można pozazdrościć zdrowego dystansu do postaci które tworzy, oraz do samej siebie co jest widoczne w wywiadach. Bardzo dobrym wybiegiem było umieszczenie akcji w Kraśniku, w miejscu w którym mieszka. To dobra reklama dla miasta, oraz dla czytelnika, który dzięki temu poznaje zakamarki miasta i jego (wymyślonych) mieszkańców. Myślę, że porównanie do Chmielewskiej jest bardzo trafne. Lekkość pióra i doskonała konstrukcja fabuły czyni ten kryminał (umówmy się że to kryminał) ciekawą i przyjemną lekturą. Małgorzata Kursa serwuje nam specyficzny humor, który (jak to w życiu bywa) nie każdego będzie śmieszył. Do mnie akurat trafia. To autorka, która przez swoje utwory ma dobrze bawić czytelnika i w moim przekonaniu wywiązuje się z tego wyśmienicie. Czasami lubię sięgnąć po lekturę, która rozbawi mnie do łez. Wtedy sięgam po jej książki. To doskonałe antidotum na dżdżysty, depresyjny dzień, kiedy nie mamy ochoty na wyjście z domu. Jeżeli ktoś szuka górnolotnych tekstów, niech sobie da spokój. To nie ta półka. Pisarka bawi czytelnika, a co jest lepszego niż zabawna książka, deszcz za oknem i kubek gorącej herbaty? Przesłaniem jest zabawna historia, często pełna pomyłek i oczywiście trup. Polecam nie tylko fanom autorki.
Książkę przeczytałem dzięki Wydawnictwu
Uwielbiam Kursę i czekam kiedy nowa książka wpadnie w moje ręce, zwłaszcza, że nie znosiłam bohaterki Luizy Lisiec.
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam Panią Kursę. Na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałeś m nie;)
OdpowiedzUsuńZ polecenia skorzystam :)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńW podobnym duchu odebrałam tę książkę. Lekka, zabawna, "chmielewskopodobna", taki odstresowywacz- umilacz na ponury dzień ;-)
Przyłączam się do polecania tej książki.
Pani Kursy udało mi się przeczytać tylko "Tajemnica sosnowego dworku', ale mam w planach i inne książki autorki, bo to całkowicie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś deszczowo i burzowo więc szkoda, że pod ręką nie miałam tej pozycji ;) a i śmiechu trochę by nie zaszkodziło :)
OdpowiedzUsuńOd herbaty lepsza jest kawa ;)
OdpowiedzUsuńKursa przewija się w wielu blogach, tylko ja nie wiem, kto zacz. Chyba pora poznać tę twórczość, tym bardziej, że jak powiadają wtajemniczeni, autorka posiada duże pokłady poczucia humoru.
OdpowiedzUsuńOkładka i tytuł zapowiadają humorystyczną groteskę. Lubię takie klimaty, ale tej pani jeszcze nie miałem okazji czytać. Więc wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuń