"Alicja w krainie zombie" - Gena Showalter




 Autorka powieści znajdujących się na liście bestsellerów New York Times i USA Today. Jej ulubione gatunki literackie to paranormal, współczesny romans, a także opowiadania kierowane do młodych ludzi. Umiejętnie łączy zmysłowe opisy z wątkami sensacyjnymi, a przy tym daje ujście swemu poczuciu humoru. To sprawia, że od jej powieści trudno się oderwać. Pisała dla takich magazynów, jak „Cosmopolitan” i „Seventeen”, pracowała też dla MTV oraz wielu regionalnych i ogólnokrajowych programów newsowych. Powieść „Mroczna noc” ukazała się po raz pierwszy w USA w 2008 roku i została nominowana do Rita Awards 2009 w kategorii Paranormal Romance.

 Niezwykle rzadko sięgam po literaturę skierowaną dla młodzieży, a dział paranormalny może nie jest mi obcy, ale również nie jest przeze mnie szczególnie pożądanym działem. Kiedy zobaczyłem tytuł książki, to coś we mnie zawrzało. Pomyślałem o książce z dzieciństwa „Alicja w krainie czarów”. Czy ta Alicja ma coś wspólnego z tamtą, z okresu dzieciństwa?

  Po ostatnich doniesieniach w zmianie lektur obowiązkowych w szkołach nie mogłem sobie podarować lektury pod tak przewrotnym tytułem. To był jeden z powodów, dla którego sięgnąłem po „Alicję w krainie Zombi”. Już na początku zaskoczyła mnie objętość książki i informacja, że pojawią się kolejne tomy. Plusem była duża czcionka, oraz szerokie marginesy. Dzięki temu książkę czyta się zadziwiająco szybko. Czy znalazłem więcej plusów  w tej powieści?

 Sama historia nie jest wybitnie oryginalna, dlatego powstrzymam się przed jej streszczaniem, które można przeczytać na stronach i forach internetowych. Gena Showalter napisała historię o dziewczynce i zombie. Oczywiście pojawi się królik w różnych konfiguracjach i miejscach, ale jego pojawianie się nie będzie wróżyło niczego dobrego. Wręcz przeciwnie. Do książki mam stosunek…nijaki. Nie przypadła mi do gustu, ale sama w sobie nie jest zła. Historia w sam raz dla nastolatek, które idą za trendami narzucanymi przez zachód. Autorka porusza problemy, które towarzyszą nastolatce w środowisku rówieśników. Mam wrażenie, że zmarli są dodatkiem do całości. Irytował mnie język, który według mnie jest zbyt infantylny, ale patrząc z drugiej strony jest przystosowany do odbiorców. Nie podobały mi się dialogi, wyraźne zarysy postaci i budowanie napięcia. Jestem przekonany, że niezbyt wymagający nastolatkowie będą zachwyceni lekturą i ma ona realną zyskać miano bestseleru. Literatura paranormalna zdobywa kolejne rzesze fanów. Ja nie potrafiłem do końca się odnieść w tej historii. Tempo akcji i narracja nie przekonały mnie. Dialogi czasami wyjątkowo płytkie i nie wnoszące niczego nowego irytowały i nie pozwalały w pełni wejść w świat Alicji. Sam początek – scena pierwszego pojawienia się zombi, wypadek, kolejna szkoła i nowy dom. Brakło mi w tym wszystkim ikry. Miałem wrażenie, że czytam historię napisaną pod publikę i na zamówienie w szybkim czasie. Dzieje się dużo, ale zbyt szybko przemieszczają się kolejne sceny. To działa na niekorzyść. Potrafię zrozumieć, że nie jestem idealnym odbiorcą ze względu na wiek, że teraz modne są monstra wszelakie maści. Mnie jakoś historia o nieżywych trupach Pannie Niemłodej jakoś nie wzrusza. Nie do końca wiem, czy mam się śmiać, czy rozpaczać, że nie potrafię (być może) przesłania, jakie usiłuje mi przesłać autorka. Rzecz jasna przyjmując, że jakieś istnieje. Być może jestem zbyt wymagającym czytelnikiem, ale tak już mam. Nawet przy lekturze paranormal skierowanej dla nastolatków chcę po prostu dać się porwać. A w tym momencie było mdło i po prostu nijak. Ani zimno, ani gorąco. A ja nie lubię letniości. Polecam mało wymagającym czytelnikom, którzy chcą poczytać o nastolatce, która posiada moce, o których istnieniu nie ma pojęcia, oraz o gnijących zwłokach. Ja raczej po kolejne tomy nie sięgnę. Szkoda mi czasu na czytanie czegoś, co nie wniesie nic nowego do mojego życia.


"Dotyk" - Alexi Zenter




  Kilka dni temu przeczytałem książkę, o której nie potrafię przestać myśleć. Autor na niewielu, ponad dwustu stronach skondensował ludzkie ułomności, pragnienia i zwyczaje, a wszystko na podstawie dotyku, który może być wszystkim. Dotyk może być promykiem nadziei, ale także może być szansą na lepszy los. Dotyk jest wpisany w nasze bezpieczeństwo w życiu. Przy narodzinach wita nas dotyk matki, a po latach kogoś bliskiego, kogo obdarzamy uczuciem miłości. Dotyki, za którymi tęsknimy, a które są wpisane w nasze żywoty.  


 Alexi Zentner jest autorem Touch and The Kings Lobster (w przygotowaniu w 2014 r.), zarówno z WW Norton & Company w USA i Knopf Kanady w Kanadzie. Nominowany do Nagrody Literackiej Gubernatora Generalnego w 2011. Za pierwszą powieść otrzymał nagrody Amazon.ca First Novel Award i longlisted na 2011 Scotiabank Giller Prize i 2013 Międzynarodowa IMPAC Dublin Literary Award.


 Autor umiejscawia akcję w kanadyjskich lasach. Opisy przyrody, nie zawsze przyjaznej człowiekowi są bardzo realistyczne, ale to tylko tło powieści, która sama w sobie składa się z wielu warstw. Autor pisze bardzo prosto, surowość tekstu doskonale współgra z fabułą i postaciami. Poznajemy Stephena, który jest pastorem i wraca w rodzinne strony, aby pożegnać umierającą matkę. Sawgamet to wioska, gdzie dzieje się akcja. Poznajemy chronologię powstania tego miejsca, ludzi opętanych gorączką złota. Rzeczywistość miesza się z ludowymi wierzeniami, które przenikają w umysł czytelników. Zatraciłem się w powieści, wierząc autorowi w każde słowo. Autor wymyka się z ckliwych konwenansów literackich, zaskakując czytelnika świeżością i śmiało wprowadzając fabułę, która zaskakuje, ale czytelnik ją akceptuje jako prawdziwą. Bardzo dobrym wybiegiem pisarza jest pokazanie bliskich członków rodziny i opowiedzenie ich historii i wpływ na teraźniejszość głównej postaci. 


  Autor zaskakuje surowością tekstu, zaskakuje jednocześnie pomysłowością i bogactwem języka. W czasie lektury miałem wrażenie, że ktoś opowiada tę historię tylko mnie. Czułem pewien rodzaj intymności z pisarzem. „Dotyk” to nie jest lektura łatwa i przyjemna, a przynajmniej nie dla każdego. Czytanie „Dotyku” wymaga pewnego rodzaju wczucia się w sytuację. Autor obnaża ludzką psychikę, uwypuklając negatywne cechy. Ta książka nie ma ciągu zdarzeń, autor zmusza nas do koncentracji, do myślenia, a czasami do oceny sytuacji.  Nic tutaj nie jest oczywiste, nic nie jest pewne. Ta opowieść może zniszczyć czytelnika swoją realnością, jeżeli ten nie jest wystarczająco dojrzały do „Dotyku”. Nie wiem do końca, w czym tkwi jej genialność. To historia o ludziach walczących z samym sobą, ale także o potworach, lękach i tym, w co nie do końca potrafimy uwierzyć, a co istnieje. 


  „Dotyk” to opowieść o naszych tęsknotach i o tym, że wszystko ma początek i koniec, który nie zawsze jest tym wyśnionym. Pewne fakty są nie do uniknięcia.  Możemy śnić całe życie własną baśń, ale przebudzenie może się okazać bardzo bolesne. Autor prowokuje, stawia pytania i ucieka od odpowiedzi.  „Dotyk” odbieram jako arcydzieło, (nie boję się użyć tego słowa), które nie do końca zostało celowo zamknięte. Może tak jest lepiej? Może autor chce, aby czytelnik miał możliwość wydechu i zostawia mu miejsce na własne przemyślenia? Otrzymujemy w końcu na pierwszy rzut leniwą historię, która tak naprawdę zawiera w sobie wielkie ładunki ludzkich emocji, które bierzemy na siebie. Ja z niecierpliwością oczekuję kolejnej powieści autora. 


 W mojej ocenie „Dotyk” jest genialnym debiutem, który z całą pewnością będzie miał szeroki oddźwięk na całym, literackim świecie. Słowa uznania należą się również tłumaczowi, który doskonale przekazał „duszę” tej historii. Gorąco polecam każdemu szukającemu czegoś nowego w światowej literaturze.

"Pastwiska niebieskie, Złota czara, Nieznanemu Bogu" - John Steinbeck

  Amerykański pisarz, laureat Nagrody Nobla z dziedziny literatury w 1962. Był wnukiem niemieckiego emigranta Grosssteinbecka. Po wstępnej edukacji w Salinas, studiował humanistykę ogólną na Uniwersytecie Stanforda, których jednakże nie ukończył. Później imał się różnych zajęć, by w końcu zacząć pisać. Pierwsze trzy książki nie przyniosły mu sukcesu, dopiero Tortilla Flat z 1935 roku przyniosła mu powodzenie. Wiele dzieł z jego twórczości dotyczyło problemów społecznych ludzi żyjących w Kalifornii. Największym dziełem Steinbecka jest powieść "Grona gniewu", która opisuje dzieje biednej rodziny wędrującej w poszukiwaniu pracy z Oklahomy do Kalifornii. "Grona gniewu" przyniosły mu sławę pisarza wrażliwego na problemy społeczne, a także Nagrodę Pulitzera za rok 1940. W czasie II wojny światowej był korespondentem wojennym, co opisał w zbiorze reportaży "Była raz wojna". Po wojnie wrócił do tematyki kalifornijskiej. Druga jego znana powieść, która przyniosła mu duży rozgłos to "Na wschód od Edenu", opisuje w niej dzieje kilku rodzin żyjących w Kalifornii. Fabuła opisuje dzieje zarówno jego przodków w rodzinach Hamiltonów i Steinbecków, jak również postaci żyjące wyłącznie w fikcji literackiej. Tematem powieści jest walka dobra ze złem w człowieku, z odniesieniami do biblijnej historii Kaina i Abla.
 To moja pierwsza przygoda z tym pisarzem, ale mogę napisać z czystym sumieniem, że czekam na więcej. Spotykałem się z różnymi opiniami na temat twórczości Steinbecka, ale nie dawałem im wiary. Chciałem się osobiście przekonać o wartości jego utworów. Dlatego bez cienia zastanawiania sięgnąłem po opasły tom, w którym sa umieszczone aż trzy utwory .
 „Pastwiska Niebieskie” to ukazanie życia mieszkańców tytułowych Pastwisk Niebieskich. Każda kolejna osoba, która przybywa do tego miejsca, ulega czarowi atmosfery i zostaje na dłużej. W końcu zaczyna coś się dziać, czar pryska i w jednej chwili osadnik widzi wioskę z innej strony. Zastanawia się nad jej opuszczeniem i wtedy…Autor nie pozwala nam doczytać, co się dzieje dalej. Ale jest to mistrzowsko przemyślane. Nie dzieje się bez przyczyny. Wiele postaci, wiele historii i jedna wioska. Steinbeck porwał mnie swoimi opisami i postaciami. Poczułem więź z miejscem, które wykreował pisarz. Jest w nim coś swojskiego, co jest mi bliskie. Nie ma szybkiej akcji, wręcz przeciwnie. W zamian otrzymuję coś innego. Płynący spokój. Uwielbiam się przenosić do „Pastwisk Niebieskich”.
  „Złota czara” opowiada historię osadzoną w XVII wieku w Walii. Do gospodarstwa Morganów trafia Dafydd, który wcześniej pracował jako parobek. Dafydd szuka lepszego życia. Opowiada historie o korsarzach i idących za nimi bogactwami postanawia opuścić dom i zostać piratem. Jest pewien, ze się uda. Zaciąga się na statek płynący do Indii. Oszukany, zostaje sprzedany na Barbadosie. Jednak tkwiące w nim pragnienia nie pozwalają na pogrzebanie własnych marzeń o bogactwie i piractwie. Wkupia się w łaski pana, szybko zdobywając jego zaufanie.
  „Nieznanemu Bogu” to historia, która szczególnie zapadła mi w pamięci. Początek XX wieku. Młody syn farmera wyrusza do Kalifornii, szukając własnego miejsca na ziemi. Czytając „Nieznanemu Bogu, miałem wrażenie, ze autor napisał tę historię pod wpływem jakieś euforii. Opowieść mnie wciągała i przerażała jednocześnie. To historia człowieka, który szuka Boga, ale również własnego kawałka świata. Nie potrafi sprecyzować do końca tego, w co wierzy. Jest przeciwieństwem brata Butrona. Między braćmi musi dojść do konfliktu.
 John Steinbeck uzależnia, stawiając pytania, budując piękne opisy i umiejscawiając swoje postacie w tajemniczych, a zarazem surowych miejscach. John Steinbeck od razu stał się moim ulubionym pisarzem, plasując się bardzo wysoko w rankingu literatów. Doskonale buduje nastroje. Porwał mnie od pierwszej strony. W najbliższym czasie zamierzam zakupić jego kolejne dzieła. Jestem przekonany, że się nie zawiodę. Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...