Jeszcze dobrze nie ochłonąłem po spotkaniu
Autorów we Wrocławiu w ostatni weekend, a już docierają do mnie negatywne informacje
na temat LiteraTury 2013. Uczestniczyłem w nim na odległość, ale byłem z nimi
sercem przez cały czas, do późnego wieczora. Smutne jest to, że jedna z
blogerek opisała event nie uczestnicząc w nim. Podzieliła się wrażeniami dotyczącymi
jej kontaktów z organizatorami imprezy, a także skrytykowała np. sprzedaż
białych koszulek. Oczywiście miało to miejsce przed ostatnim weekendem.
Moim
zamiarem nie było komentowanie wpisu, ale ostatecznie postanowiłem się do niego
odnieść. Tak się składa, ze wszyscy
obecni – zaznaczam obecni – poznali organizatorów i z tego, co się orientuję,
obyło się bez większych ekscesów. Trudno jest wszystkich zadowolić, wręcz nie
jest to możliwe. Każdy, kto ma trochę empatii i zna podstawy psychologii
społecznej i klinicznej, ma świadomość jak zachowuje się człowiek w sytuacji stresogennej.
Proszę sobie wyobrazić przyjazd kilkudziesięciu osób z różnych stron kraju, o
różnych porach dnia i nocy. Organizatorzy zapewnili noclegi plus wyżywienie. To
nie jest prosta sprawa ogarnąć grupę, która wcześniej nie weszła w interakcję.
Każdemu puszczają nerwy. Inna sprawa, ze organizatorzy to robią to z miłości do
literatury, nie pobierając za to żadnych datków. Są zwykłymi ludźmi, którzy
potrafią się zdobyć na coś więcej, niż narzekanie. Wychodzą do ludzi,
organizują różnego rodzaju akcje społeczne, nie zamykając się w sztywnych
ramach. Pokazują światu to, o czym świat zapomina – ludzie bezdomni, biedne
dzieci, przemoc w rodzinie itd. Nie jest im obca pomoc innym, ale robią to w cieniu.
Chcą pozostać anonimowi. Mają do tego prawo. Nie potrzebują pomników, wystarcza
im świadomość, że komuś znowu udało się pomóc. Są szalenie skromni. Może czasami warto wstrzymać się z negatywnymi
opiniami, którymi można mocno zranić i czasami zaprzepaścić szanse na kolejne,
piękne projekty? Każdy ma prawo gorszego dnia. Szanujmy się, szanujmy ludzi,
którzy robią coś dla innych. Jest ich coraz mniej, ale w jakiś dziwny sposób
nienawiść do nich wzrasta w sposób niepokojący.
Szanowny
Czytelniku, Czytelniczko. Nie warto nosić w sobie urazów. Coś o tym wiem. Kiedy
niedawno dowiedziałem się, że jestem ciężko chory, moje życie się zmieniło. Stałem się
spokojny, opanowany, celebruję każdy dzień. Nagle świat się zmienił.
Przebudziłem się.
Słowo
może dać życie, ale może i zabić. Większość z nas zna jego moc. Dlatego nie
bawmy się nim, schowajmy swoje urażone ambicje. Tylko prawdziwy człowiek potrafi
wybaczyć. Warto się zastanowić nad tym, co się pisze. Pamiętajmy, że bierzemy
odpowiedzialność za swoje słowa. Ale
często tracimy dystans do rzeczywistości. Jesteśmy ludźmi, których łączy
umiłowanie do słowa. Część z nas ma za sobą próby pisarskie. Czy wyznacznikiem autora
ma być to gdzie wydał i w jakiej formie? Mam wrażenie, że stajemy się
niewolnikami uprzedzeń i przekonań, które pokutują od wieków, a mają się nijak
do rzeczywistości.
Ja byłem wielokrotnie atakowany na blogu, oraz poza nim. Rzadko
wchodziłem w zabawy z odbijaniem piłeczki. Jakoś to nie mój poziom. Od jakiegoś
czasu nie moderuję komentarzy. Jeżeli ktoś ma problem, że mój blog istnieje to
musi mi wybaczyć. Blog nadal będzie istniał. Każdy wie, że jeżeli chce, może do
mnie napisać. Mój e-mail jest upubliczniony. Szanujmy się. Ja zawsze uważam, że
jeżeli mam coś do kogoś, to nigdy publicznie. I to jest dobra zasada. Wszystkie
zażalenia na e-maila. Jak już wiele razy pisałem, nie wdaję się w publiczne
dyskusje na prywatne tematy.
Na koniec przedstawiam relację
jednej z blogerek, która brała udział w LiteraTurze we Wrocławiu.
Udało się. Organizatorzy zaczarowali
Wrocław na kilka godzin. I na tym nie poprzestają. Jeszcze we wrześniu
zaplanowana jest akcja charytatywna na rzecz chorych dzieci. Ilu z nas jest
zdolnych do takich akcji? Jeżeli ktoś jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci
kamieniem…Co do atmosfery mogą się wypowiadać wyłącznie Ci, którzy byli. I wypowiadają się, głównie na facebooku. Jestem przekonany, że dobro jakie wysyłają "tajemniczy organizatorzy" powraca do nich w innej formie. A oni sami nie potrzebują poklasku, ale jak każdy człowiek źle znoszą krzywdzące opinie.
Może warto przemyśleć, a potem napisać. Nic wielkiego. Czasami wystarczy zwykłe "przepraszam". To słów ma magiczną moc, a kto inny, jak nie my mamy być czarodziejami słów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.