"Winogrona bez pestek" - Anna Pasikowska

 
  Każdy, kto czytał "Pałac bez lusterek" z przyjemnością sięgnie po kolejną książkę autorki. Dlaczego? Powód jest prosty. Anna Pasikowska potrafi zainteresować czytelnika od pierwszej strony. Tym razem poznajemy Magdalenę, młodą wdowę, która leci do Kanady na zaproszenie przyjaciół. Na lotnisku w Toronto poznaje zupełnie inny świat, do tej pory znany jej tylko z kolorowych magazynów. Już  w samolocie natyka się na mężczyznę, który wydaje się jej dziwnie znajomy. Czekając na znajomych udaje się do jednej z kawiarni, gdzie spotyka podobnie owego mężczyznę. Kim jest? Czy znali się w przyszłości i czy ich losy się połączą? Autorka potrafi zainteresować za sprawą nieoczekiwanych zwrotów akcji. Doskonale narysowała świat zupełnie mi nieznany, a sama akcja jest umiejscowiona u schyłku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zderzenie dwóch krajów, podziały i zupełnie inny świat,w  który wszedłem z wielkim zainteresowaniem i dobrze się w nim czułem. Nie wiem co jest w książce prawda,a  co fikcja, ale jestem przekonany że ta historia mogła się naprawdę wydarzyć.  Pisarka jak zwykle doskonale rysuje portrety postaci, operując piórem tak, że moja wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach. To powieść o nadziei i rozterkach, o tym wszystkim co nieuchwytne w preludiom codzienności. Polecam również tym, którzy myślą o emigracji.

 Osobiście cenię polską prozę. Nie jest prawda, że rodzimi pisarze piszą gorzej, niż zachodni autorzy. Wręcz przeciwnie. Anna Pasikowska jest przykładem, że warto sięgać po mniej promowanych autorów, chociaż oni sami  mają wiernych czytelników. Polecam tym, którzy szukają lektury lekkiej i przyjemnej na wieczór.

Za egzemplarz dziękuje Autorce oraz księgarnii


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...