Małgorzata Braunek w rozmowie o życiu z Arturem Cieślarem - "Jabłoń w ogrodzie morze jest blisko"

  Książkę miałem w zamiarze zakupić wkrótce po jej wydaniu. Niestety, nie zawsze wszystko idzie po naszych myślach. Wiadomość o chorobie Pani Małgosi spadła na mnie, niczym grom z jasnego nieba. Kibicowałem jej i mocno wierzyłem w dobre zakończenie. Niestety, straciliśmy jedną z największych gwiazd polskiego kina, ale zostawiła nam w testamencie wspaniałe role i wywiad - rzekę. Po jej śmierci nie mogłem dłużej czekać. Zakupiłem tę wyjątkową książkę.

  Małgorzata Braunek udziela szczerych odpowiedzi na pytania, pokazuje dobre i złe strony swojej przeszłości, co sprawia, iż widzimy autentyczny przekaz. Nie ma tendencji do wywyższania się, do pouczania. Z jej słów bije ciepło, mądrość i szacunek do ludzi i zwierząt. Na ponad 250 stronach mamy pigułkę życia. Kobieta, która za życia została ikoną polskiego kina, pokazuje swoje wloty i upadki, rozterki, sukcesy okupione ciężką pracą. Opowiada o swojej rodzinie, związkach, buddyzmie, zwierzętach i śmierci. Te zdania bolały mnie szczególnie. Opowiada cudownie, wręcz bajecznie, chociaż jej życie do bajecznych się nie zaliczało. Wszystko przeplatane fotografiami z rożnych okresów jej życia. Szczególnie dobitne jest pytanie o śmierć. 

  Aktorka odpowiada na jedno z ostatnich pytań: "Jako typowa buddystka marzę, aby moje odejście nastąpiło podczas medytacji, w asyście całej rodziny i całej sanghi. A ja, wydając ostatnie tchnienie, wypowiem typową buddyjską mądrość w postaci haiku: "Z pustymi rękami przyszedłem na ten świat, z pustymi zań odchodzę". Potem na ich oczach przemienię się w ciało tęczowe lub coś w tym rodzaju, rozsiewając dokoła zapach jaśminu i wejdę w stan śmierci spokojnie i bez bólu, łącząc się z Wielkim Umysłem, Pustką, Panem Bogiem chrześcijan i Żydów, i muzułmanów albo Oceanem i znowu stanę na jego brzegu oniemiała z zachwytu nad jego bezkresną nieskończonością...".

 Czy jest ta książka? To nie jest biografia, ale coś o wiele więcej. Poznajemy człowieka na poziomie jego materii i ducha.  Zapewne każdy czytelnik odbierze ją inaczej, skupiając się na innych aspektach życia bohaterki. Bodajże wczoraj przeczytałem o planach zekranizowania tego dzieła. Małgorzatę Braunek zagra jej córka Orina. Serdecznie polecam. Do takich książek się wraca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...