Po raz kolejny po lekturze Charlotte Brontë czuję zamęt w myśleniu. Autorka miała dar, jakim był, a raczej jest uniwersalność w tekstach. Cztery niedokończone opowiadania niosą zapowiedzi historii, często brutalnych, smutnych. Pisarka miała doskonały dar pokazywania człowieka w trudnych sytuacjach, w relacjach często patologicznych, bez niesienia nadziei na szczęśliwy finał. W "niedokończonych opowieściach" zaskakuje dojrzałość, ale też nikła nadzieja na szczęśliwe zakończenia.
Nie będę streszczał opowieści, ale z pewnością one zaskakują nawet znawcę innych dzieł i biografii Charlotte. Każde jest dojrzałe, zaskakujące i z pewnością świeże jak na czas,w którym przyszło żyć autorce.
Po przeczytaniu pozostaje żal i niedosyt, że nie poznamy zakończeń tych obszernych opowieści. Jak najbardziej warto zanurzyć się w te teksty, a zapewniam o wspaniałych doznaniach. Język i postacie jak zwykle bez zarzutu. Z pewnością doskonała pozycja dla fanów sióstr. Dla mnie osobiście opowiadania były najsmutniejsze ze wszystkich utworów, które przeczytałem autorstwa Charlotte. Brak zakończenia wytworzył we mnie pewien rodzaj niepokoju. Ale warto było przenieść się na kilka godzin w zupełnie inny świat. Mimo w przeważającej części smutnych utworów, będę powracał do postaci z którymi zdążyłem się zżyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.