"Sekret mojego męża" - Liane Moriarty


  Sekret? Czym on jest? Kto z nas go nie ma? jak daleko można się posunąć, aby uchronić bliskich i ukochanego przed karą za czyn popełniony w przeszłości? Czy czas leczy rany? W czasie lektury w mojej głowie pojawiało się tysiące pytań, zamienianych w stany emocjonalne.

 Cecilia odnajduje na strychu list, skierowany do niej przez jej męża Johna-Paula. Na kopercie czyta napis, aby otworzyć go po jego śmierci. Poznajemy trzy rodziny i wspólną tragedię, jaka wydarzyła się dwadzieścia osiem lat wcześniej, a która dotknęła każdą z postaci. Kobieta nie chce czekać do śmierci męża, ale pod wpływem impulsu otwiera list. Od tej pory nic nie jest takie, jak do tej pory. Dylemat, jaki się pojawia w jej życiu niszczy jej psychikę. Zdaje sobie sprawę, że niezależnie od tego co zrobi, kogoś skrzywdzi.

 Czego tutaj nie mamy? Dylematy religijne, moralne, wspaniałe dialogi i akcję, która toczy się na kilku torach. Liane Moriaty stworzyła opowieść nasyconą bólem, namiętnością i potężnym ładunkiem psychologii, co uwielbiam.  Dzień otwarcia listu zmienił życie każdej rodziny. Świat, który do tej pory wydawał im się bezpieczny odszedł w niepamięć. Wszystko wydarzy się w Wielkim Tygodniu, tygodniu śmierci Jezusa na krzyżu i Zmartwychwstania, obchodzonym przez katolików na całym świecie. Czy matka po latach znajdzie ukojenie we wskazaniu mordercy jej córki i udowodnieniu winy? Czy nastąpi odkupienie win?

 Książka w moim skromnym odczuciu jest napisana genialnie. Nie ma tutaj generalizowania, naciągania, ale są życiowe prądy, rozbijające się o skały beznadziejności codziennego bytu. Powieść ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński w serii "Kobiety czytają". Trochę to niesprawiedliwe. Napis na okładce może sugerować ckliwy romans, a przecież "Sekret mojego męża" takowym nie jest. To studium człowieka i poznawanie gorzkiej prawdy o sobie. Ciekawa i mądra lektura. Polecam.

Małgorzata Braunek w rozmowie o życiu z Arturem Cieślarem - "Jabłoń w ogrodzie morze jest blisko"

  Książkę miałem w zamiarze zakupić wkrótce po jej wydaniu. Niestety, nie zawsze wszystko idzie po naszych myślach. Wiadomość o chorobie Pani Małgosi spadła na mnie, niczym grom z jasnego nieba. Kibicowałem jej i mocno wierzyłem w dobre zakończenie. Niestety, straciliśmy jedną z największych gwiazd polskiego kina, ale zostawiła nam w testamencie wspaniałe role i wywiad - rzekę. Po jej śmierci nie mogłem dłużej czekać. Zakupiłem tę wyjątkową książkę.

  Małgorzata Braunek udziela szczerych odpowiedzi na pytania, pokazuje dobre i złe strony swojej przeszłości, co sprawia, iż widzimy autentyczny przekaz. Nie ma tendencji do wywyższania się, do pouczania. Z jej słów bije ciepło, mądrość i szacunek do ludzi i zwierząt. Na ponad 250 stronach mamy pigułkę życia. Kobieta, która za życia została ikoną polskiego kina, pokazuje swoje wloty i upadki, rozterki, sukcesy okupione ciężką pracą. Opowiada o swojej rodzinie, związkach, buddyzmie, zwierzętach i śmierci. Te zdania bolały mnie szczególnie. Opowiada cudownie, wręcz bajecznie, chociaż jej życie do bajecznych się nie zaliczało. Wszystko przeplatane fotografiami z rożnych okresów jej życia. Szczególnie dobitne jest pytanie o śmierć. 

  Aktorka odpowiada na jedno z ostatnich pytań: "Jako typowa buddystka marzę, aby moje odejście nastąpiło podczas medytacji, w asyście całej rodziny i całej sanghi. A ja, wydając ostatnie tchnienie, wypowiem typową buddyjską mądrość w postaci haiku: "Z pustymi rękami przyszedłem na ten świat, z pustymi zań odchodzę". Potem na ich oczach przemienię się w ciało tęczowe lub coś w tym rodzaju, rozsiewając dokoła zapach jaśminu i wejdę w stan śmierci spokojnie i bez bólu, łącząc się z Wielkim Umysłem, Pustką, Panem Bogiem chrześcijan i Żydów, i muzułmanów albo Oceanem i znowu stanę na jego brzegu oniemiała z zachwytu nad jego bezkresną nieskończonością...".

 Czy jest ta książka? To nie jest biografia, ale coś o wiele więcej. Poznajemy człowieka na poziomie jego materii i ducha.  Zapewne każdy czytelnik odbierze ją inaczej, skupiając się na innych aspektach życia bohaterki. Bodajże wczoraj przeczytałem o planach zekranizowania tego dzieła. Małgorzatę Braunek zagra jej córka Orina. Serdecznie polecam. Do takich książek się wraca.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...