"Jak u siebie" - IzabellaFrączyk




 Już na początku chcę podziękować autorce za to, że dostałem szansę na przeczytanie historii niosącej wiele elementów, które miały szansę wydarzyć się naprawdę w realnym życiu. Praca z ludźmi u schyłku wieku jest niewdzięczna i wymaga predyspozycji jakich większość z nas nie posiada. Znam osoby, które ją wykonują z pełnym poświęceniem, dając ze siebie wszystko. Izabella Frączyk napisała historię na pozór prostą, ale jakże piękną. Nie będę ukrywał, że w trakcie czytania moje emocje się zmieniały, niczym w kalejdoskopie. W jednym miejscu byłem zaciekawiony, w innym wściekły.
 Czy niespodziewany spadek po pensjonariuszce przyniesie pozytywne zmiany w życiu bohaterki? To jedno z wielu pytań. Mnie zaintrygowało coś zupełnie innego. Pisarka pokazała portret silnej kobiety żyjącej w naszym kraju, walczącej z przeciwnościami, mającej u boku przyjaciółkę i przeżywającej swoje niepowtarzalne życie. Izabella Frączyk doskonale zarysowała polskie warunki, biurokrację, bezduszność urzędników i pomocną dłoń ludzi. Zobaczyłem to, co często jest niedostrzegane szczególne przez męską populację.
„Jak u siebie” to historia w większej części utkana z codzienności, tej szarej, czasami trudnej do przezwyciężenia i zaakceptowania. Napisana prostym językiem, co w tej opowieści nie jest ujmą. Pisarka pokazuje jak pisać o sprawach trudnych w sposób lekki i zabawny. Urzekła mnie prostotą, lekkością i ciekawym pomysłem na fabułę.  Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a zakończenie...

 Czy warto sięgnąć? Jak najbardziej. To moje pierwsze spotkanie z autorką, ale mam nieodparte wrażenie iż ta wymyka się pisarskim konwenansom i nie chce do końca wpasować się w sztywne schematy narzucane przez odbiorców. ja kocham oryginalność. Polecam.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...