Martin James SJ - "Opactwo"

 Nie często słyszy się, aby książki katolickich duchownych trafiały na listę bestsellerów New York Timesa. Dokonał tego członek zakonu Jezuitów O. Martin swoją książka "Jezus". Aktualnie mamy możliwość przeczytać powieść autora "Opactwo". 

 Wzrok przykuwa okładka. Widzimy zakonne krużganki, ale dominują ciemne kolory. Sama fabuła nie jest skomplikowana. Poznajemy Marka i Ann. On pracuje w klasztorze w charakterze złotej rączki. Anna nie może wybaczyć Bogu śmierci swojego syna. Wini go za to, ostatecznie porzucając wiarę i pałając niechęcią do kleru. Poznajemy zakonników, na czele z ojcem Paulem - przeorem klasztoru. Ta historia przypomina mi "Małego Księcia", który oswajał lisa.  Każda z występujących postaci ma swoją przeszłość, z którą się zmierza, ale wspomnienia nie zawsze są traumatyczne. A przecież w tle są ojcowie, zawsze gotowi służyć pomocą.

 Ta książka jest balsamem na zranioną duszę, mimo podejmowanego trudnego tematu.  Autor doskonale wchodzi w interakcje postaci, budując między nimi ciekawe relacje. Opowieść pokazuje, że zawsze można Boga odnaleźć, ale trzeba do tego własnego przekonania i tęsknoty za Stwórcą. 

 Niezwykle mądra historia, chwytająca za serce, pozbawiona lukru. Wyciszyłem się przy "Opactwie" przenosząc się oczami wyobraźni do zakonu, w którym obowiązuje reguła milczenia. Dzięki opisom autora mogłem przechadzać się ścieżkami za klauzurą, smakować miodu wytwarzanego przez mnichów i wsłuchiwać się w ciekawe rozmowy. Wciągnęła mnie historia dwojga samotnych ludzi z mnichami w tle. 

 Martin James ma niezwykły talent literacki. "Opactwo" czyta się jak duchową opowieść, ale stricte taka nie jest. Przynajmniej nie tylko. Naprawdę warto sięgnąć po tę niezwykłą lekturę. Ze względu na temat, język i humor. Ojciec Martin prowadzi czytelnika z humorem. Serdecznie polecam.

 

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...