Kto nie słyszał o młodym czarodzieju? Pewnie wiele osób, a z pewnością właśnie tylu przyzna się do tego. Pamiętam czas, kiedy nastąpił boom i jakaś dla mnie niezrozumiała moda na książki i wszystko, co było związane z Potterem. Z pewnym niepokojem obserwowałem w telewizji migawki z miejsc, w których ustawiały się długie kolejki celem zdobycia i przeczytania kolejnych przygód czarodzieja jako jeden, jedna z pierwszych.
Pamiętam zakup pierwszego tomu i wielkie rozczarowanie. Następnie adaptacja filmowa w kinie. Tam było ciut lepiej, ale nadal nie rozumiałem tego fenomenu.
Po latach wróciłem do przygód Harrego i znowu nie poczułem tego, co czują dzieci i dorośli. Historia mnie nie porwała, a ja szukałem z dużą nadzieją momentu, który mnie wciągnie. O dziwo znalazłem takie momenty, ale nie były one związane z magią, ale z opiekunami i ich relacjami do młodzieńca.
Nie potrafię zrozumieć zachwytów dorosłych. Jednak szanuję każdą opinię. Czasami podejrzewam, że każdy z nas potrzebuje swojego "bohatera literackiego". Wtedy był to Harry Potter. Nawet, gdy nie identyfikujemy się z postacią, kiedy nawet nie lubimy bohaterów, ale idziemy za ciosem. Wszakże lubimy poczuć się inaczej, lepiej. A stawiać kontrargumenty przeciw "milionom" zwyczajnie nie wypada.
Jestem za stary na takie historyjki? Może jest to związane z moją niechęcią do czytania fantastyki? Tego nie wiem. Tak czy inaczej, dla mnie ta książka nie jest niczym wybitnym, nawet dobrym. Przeczytałem w języku polskim i według mnie autorka ma rozmach w pisaniu, potrafi konstruować postacie, ale w ogólnym rozrachunku wieje infantylizmem. Kolejne podejście pewnie za kilkanaście lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.