Elizabeth Winder - "Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia"

 Moja wiedza na temat ikony filmu nie wybiegała zbytnio poza jej role filmowe. Marilyn kojarzyła mi się ze słodką blondynką, która epatuje seksapilem. Dzięki Elizabeth Winder poznaję  wizerunek osoby zupełnie odmiennej, od tego, który miałem do tej pory. 

Na początku mamy podane osoby, które pojawiają się osoby występujące w książce, w kolejności pojawiania się "na scenie", a co za tym idzie przy każdym nazwisku jest krótka notka o danej postaci, co znacznie ułatwia czytelnikowi zrozumienie niektórych kwestii. Osiemnaście rozdziałów z epilogiem tworzą niesamowity klimat, przenosząc nas do Hollywood. Winder ma wspaniały dar podróżowania w czasie, zabierając ze sobą w tę podróż czytelnika. 

 Marilyn okazała się być osobą niezwykle empatyczną, oczytaną, uwielbiającą klasyki, ale także mającą trudności z zaadaptowaniem siebie w rzeczywistości, chociaż wyprzedzała epokę, przez co również cierpiała. Zraniona, z wieloma kompleksami zmagała się przez całe życie z niezrozumieniem i zaszufladkowaniem. Winder odtwarza ważne elementy z jej życia, czasami skupiając się na pozornie mało znaczących elementach życia gwiazdy. W biografii artystki zobaczyłem człowieka wielkiego dla świata, a małego dla siebie. Przyjaciółka Capote, Sinatry i innych gwiazd sama starał się ukrywać i chronić siebie przed bagażem ludzkiej zawiści i pogardy. 
 Na nowo zakochałem się w uroczej blondynce, ale ta historia dała mi zupełnie inne spojrzenie na jej życie, które wbrew pozorom nie było usłane różami. Winder wydobyła z uroczej blondynki wszystko, o czym powinien wiedzieć każdy fan jej twórczości. Czytelnik w trakcie lektury widzi postać, która zmaga się z problemami codzienności, z uzależnieniami  i doświadcza wielkiej samotności w tłumie. Najwięcej radości sprawia jej kontakt ze zwykłymi ludźmi. Nigdy nie zapomniała swojej drogi, swojego dzieciństwa i piekła, które przeszła w tym czasie. 

 "Marylin na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia" to obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów aktorki. Napisana z wielką starannością, dbałością o szczegóły. Ta książka ma duszę i żyje swoim życiem. W trakcie lektury miałem wrażenie, że Merylin macha w moją stronę, uśmiechając się tajemniczo. Wspaniała książka. Warto przeczytać. Serdecznie polecam. 

Książka ukaże się 23 listopada 2017 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...