Maria Nurowska - "Dziesięć godzin"

 Lekturę zakończyłem w dniu 7 rocznicy katastrofy w Smoleńsku. Dziwna data, a sam tekst...Trudno jest go jednoznacznie ogarnąć. Mocno polityczny, opisujący absurdy partii aktualnie rządzącej. Mamy tutaj trzy "ścieżki" Pierwsza to losy Prezesa partii, druga to historia Małgorzaty - sędziny wydającej wyrok w sprawie Józefa Piniora, człowieka, który sam w sobie jest legendą. 
Mamy tutaj chorego męża Małgorzaty, jej zbuntowaną córkę i psychiatrę chorego męża kobiety. Wszystko zmienia się niczym w kalejdoskopie. 
Mamy również lożę diabelską. Szatani ze zdumieniem obserwują planetę ziemia, a szczególnie poczynania  miłościwie panującego nam rządu. Po naradzie dochodzą do wniosku, że trzeba interweniować w sposób bezpośredni.

 Utwór jest momentami groteskowy, mocno przerysowany, ale  w ogólnym rozrachunku czytelnikowi do śmiechu nie jest.
 Jestem wielkim fanem twórczości Marii Nurowskiej, ale osobiście uważam, że osoby publiczne nie powinni brać udziału w rozgrywkach politycznych. Jest tyle pięknych tematów, które są warte opisania. Oczywiście działanie aktualnego życia politycznego i kolejnych mniej lub bardziej przemyślanych decyzji budzi niepokój i wielki sprzeciw tłumów.

 "Dziesięć godzin" jest książką, która w jakiś sposób niepokoi. Ale nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Autorka "rozlicza" rząd, wytyka błędy, a wątki poboczne scalają się w końcowych scenach. Autorka wykazała się wielką odwagą, popełniając "Dziesięć godzin". Utwór jest napisany w sposób przemyślany. Mógłbym dużo pisać o "Dziesięciu godzinach". Niewiele książek traktuje o aktualnie rządzących. 

 Nie podejmuję się jednoznacznej  oceny utworu ze względu na szacunek do Autorki, do ludzi i do siebie. Jednego jestem pewien. Po przeczytaniu "Dziesięciu godzin" każdy z czytelników określi swoje przekonania względem PIS. Jakie będą? Ta książka może zmienić myślenie. Nurowska stworzyła bezkompromisową opowieść o samotności, trudnych wyborach i ludziach, którzy nie zawsze są pewni swojej tożsamości.



Zapowiedż ciekawej książki "Wstydź się"



#WstydźSię! Wyjątkowa książka Jona Ronsona o w księgarniach już 11 kwietnia!
Jon Roson lubi mierzyć się z trudnymi i intrygującymi tematami; zgłębia je empirycznie, zawsze chce doświadczyć choćby części tego, czego doświadczyli – lub wciąż doświadczają – opisywani przez niego ludzie. Podróżuje po świecie, przeprowadza wywiady, dociera do źródeł, bierze udział w niecodziennych wydarzeniach, osobliwych kursach i dziwnych eksperymentach. Nie boi się konfrontacji z tym, co większość z nas zapewne przerażałoby, budziło opór, a co najmniej, zażenowanie. Dzięki temu – i dzięki lekkiej, przyprawionej ironią, dystansem i poczuciem humoru narracji Ronsona – mamy możliwość poznania zagadnień niezwykle ciekawych, intrygujących, a wręcz niepokojących; słowem: takich, o które chcielibyśmy, ale wstydzimy się zapytać.
I to właśnie wstyd jest tematem najnowszej książki autora, obecnego od wielu lat na listach bestsellerów Jona Ronsona. „#WstydźSię!” to wciągająca i błyskotliwa opowieść o jednej z najbardziej niedocenianych sił rządzących światem: o wstydzie.
Okazuje się bowiem, że dzięki internetowi publiczne zawstydzanie – dawna metoda przywoływania do porządku niepokornych, przestępców i wichrzycieli – przeżywa dziś renesans. Staje się nową metodą wymierzania sprawiedliwości. Karzącą ręką ludowej demokracji. Cyfrową wersją średniowiecznego pręgierza.
Oto dzięki internetowi milcząca większość w końcu doszła do głosu. Jest bezlitosna w wytykaniu innym błędów. Tworzy definicje normalności, rujnując życie innym. Używa wstydu jako formy społecznej kontroli. Niestety, do tej większości zaliczamy się i my. To my, broniąc bastionu swojego najbliższego świata, przekonań, poglądów, sposobu życia – zawstydzamy innych. A najsilniejszy wiatr czujemy w naszych żaglach wówczas, gdy robimy to z wspólnie innymi, biorąc udział w zbiorowym linczu; korzystamy z mediów społecznościowych i komentarzy pod artykułami jak z pudła rezonansowego, wzmacniającego jedyny słuszny pogląd – nasz, a zarazem taki jak wszystkich innych nam podobnych.
Przez ostatnie trzy lata Jon Ronson podróżował po świecie, spotykając się z ludźmi, którzy zostali publicznie napiętnowani. To ludzie tacy jak my. Ludzie, którzy opublikowali w mediach społecznościowych kiepski żart albo popełnili jakiś błąd, wykonując swoją pracę. Kiedy ich wykroczenie zostało ujawnione, wściekły tłum rzucił im się do gardeł – byli wyszydzani, odsądzani od czci i wiary, czasem nawet zwalniani z pracy.
Dzięki staraniom Ronsona poznamy Jonaha Lehrera, autora książek popularnonaukowych i motywacyjnych, ze zdemaskowaną skłonnością do konfabulacji, który w wyniku internetowego linczu stracił całą swoją reputację; historię Justine Sacco, która przez swój nieprzemyślany i źle zrozumiany tweet, straciła pracę i widoki na przyszłość. Przeniesiemy się w mroki dziejów i poznamy, jak i po co dawniej zawstydzano ludzi. Będziemy się starali zrozumieć tzw. „psychologię tłumu”. Poznamy przypadki, w których „mądre” zawstydzanie odniosło pozytywny skutek: pozwoliło jego ofiarom rozliczyć się z przeszłością i wieść normalne życie. Spotkamy również ludzi, których trudno, a wręcz nie można zawstydzić (czy aby na pewno?) – trafimy na plan filmu pornograficznego. To tylko niektóre z wątków, jakie znajdziemy we „#WstydźSię!” Ronsona.
Wiele z historii opowiedzianych w tej książce kończy się dobrze. Ale sporo z nich – tragicznie. Warto je poznać i zastanowić się nad sobą. Jon Ronson szczerze i wprost opowiada o naszym współczesnym życiu; uświadamia nam też, jak przerażającą rolę odgrywamy w zbierającej coraz większe żniwo wojnie wypowiedzianej ludzkim słabościom.
Książkę można kupić: bit.ly/wstydzsie


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...