Rozmowa z Małgorzatą Falkowską dotycząca zjawiska surogactwa, o którym pisze w swojej nowej książce.

 Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem powrotu do praktyk rozmów z autorami. W końcu udało się. Kiedy przeczytałem "To nie twoje dziecko" Małgorzaty Falkowskiej, wiedziałem, że nadszedł ten moment. Historia trzech osób, niebanalna, napisana w sposób, który elektryzuje i przynosi człowieka w środek wydarzeń.  Ta historia zamieszkałą we mnie na dłużej. Nie znam innych utworów autorki, ale z pewnością po nie sięgnę. A teraz zapraszam do krótkiej rozmowy z utalentowaną autorką bestsellera "To nie twoje dziecko". 



Piotr Podgórski: Witaj Małgorzato. Dziękuję za przyjęcie zaproszenia. Jestem po lekturze „To nie jest twoje dziecko”. Już tytuł jest dosadny, wprowadzający czytelnika w fabułę. Jak wpadłaś na pomysł napisania utworu o takiej tematyce?

Małgorzata Falkowska: Zachęcona do spróbowania czegoś nowego przez Sandrę Jędrowiak (blogerkę Miłość do czytania,  a prywatnie jedną z bratnich dusz) stworzyłam  w głowie wizję mrocznej historii z kontrowersyjną tematyką. I takie jest Dziecko. Jak sama mówię, to jest naprawdę MOJA książka. Czuję ją całą sobą i mam nadzieję, że Czytelnik też to czuje.

PP: Okładka przykuwa wzrok, tytuł wiele sugeruje. Przyznam się, że po przeczytaniu Twojej książki nie mogłem zasnąć. Wstrząsnęła mną historia tego, można by powiedzieć, trójkąta. Pewnie wielu czytelników podobnie jak ja zadaje sobie pytanie - Autorko, dlaczego mi to zrobiłaś? Zwyczajnie trudno było przestać czytać. Nie obawiałaś się, że nie podołasz na pewnym etapie pisania?

MF: Wręcz przeciwnie. Im dalej szłam, tym bardziej byłam pewna, że to jest TO. Fakt kilka osób miało uwagi „Gośka, ale co to było” (pozdrawiam Ewelinę Nawarę), ale takie reakcje mnie najbardziej cieszą. Dotąd znano mnie z komedii, a Dziecko zdecydowanie nią nie jest i  bałam się, jak zostanie przyjęte.

PP: Jaka jest cena macierzyństwa w XXI wieku, kiedy wiele kobiet pragnie dziecka, a nie może go mieć z różnych przyczyn zdrowotnych, ale rozwinięta jest również nielegalna praktyka aborcyjna. Ostatnio rozmawiałem z kobietą, która wiele lat temu poddała się aborcji. Była bardzo młoda. Nigdy sobie tego nie wybaczyła. Czy istnieje „złoty środek” w zachowaniu równowagi psychicznej?

MF: Pytasz o to osoby, która nie jest jeszcze matką J mogłabym mądrować o zaburzeniach psychicznych godzinami, jednak nie mam złotego środka na zachowanie równowagi. Dlaczego? Bo każdy z nas ma inną granicę. Nie można tego oceniać.

PP: Zastanawiałem się po lekturze Twojej książki, gdzie zacierają się granice przyzwoitości i wkracza konsumpcjonizm. Czy istnieje usprawiedliwienie na takie czyny, jak postępowanie Michaliny i ginekologów?

MF: I teraz spójrz na to oczyma bohaterów. Każdy z nich miał być w tym układzie szczęśliwy, lecz przegrali z czymś nad czym nie da się panować. Coś jest w tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.  Ja, choć może głupio to zabrzmi, ale wczułam się w każdego z nich. Rozumiałam ich i niestety po części to ja „spieprzyłam” im życie. Kiedy zakończyłam pisanie targały mną emocje. A może nawet i teraz są we mnie, kiedy myślę o tym „trójkącie”. Przyzwoitość i konsumpcjonizm nie mają tu znaczenia. Przecież smutną prawdą jest to, że w dzisiejszym świecie już wszystko można kupić.

PP: Z ciekawości wyszukałem w sieci jak wygląda rodzenie dziecka na zamówienie. Pierwszy link to forum, na którym ludzie piszą o urodzeniu dziecka dla pragnących posiadać potomstwo. W ostatnim miesiącu pojawiło się kilkanaście takich ogłoszeń. Nie miałem pojęcia, ze ten rynek jest tak silnie rozwinięty. Wszystko oficjalnie, dostępne na wyciągnięcie ręki. Zastanawiam się, co czuje kobieta dziecko, które nosi pod sercem, za kilka, kilkanaście lat. Tęskni, a może żałuje? 

MF: Sama przeszukałam liczne fora, gdzie padały ceny. Czasem śmieszne, a czasem wprost nierealne dla mojego wyobrażenia. Powinno się wydawać, że instynkt, o którym się mówi wszędzie nie pozwoli zapomnieć, jednak znam niestety środowiska patologiczne (i nie tylko), gdzie takie rzeczy przechodzą gdzieś bokiem. Można by się  w tym zagłębić, ale uwierz mi, że wyniki mogą szokować. 

PP: W Twojej opowieści nie ma miejsca na sentymentalizm. Stworzyłaś bohaterów z krwi i kości, wprowadziłaś niesamowite wątki psychologiczne, pokazując zmiany osobowościowe. Jak to jest napisać historię, która jakby nie patrzeć nie ma szczęśliwego zakończenia, jakie by nie było, zawsze ktoś poniesie stratę?

MF: Jest cudownie, bo ludzie dzięki temu zapamiętają książkę na trochę dłużej niż do jej ostatniej strony. Od premiery dostałam masę wiadomości od czytelników, w których pisali mi o swoich emocjach. To jest wspaniałe. Podobało mi się nazwanie DZIECKA historią bez lukru, bo to przypomina trochę nasze życie. Nie zawsze jest kolorowo, a takich ludzi, jak Anna, Paweł czy Michalina są dziesiątki. 

PP: Do tej pory pisałaś utwory lekkie i przyjemne. Jako autorka potrzebowałaś zmian w swojej twórczości, czy kierowała Tobą potrzeba skierowania oczy świata na to, co jest często przemilczane i ignorowane?

MF: Ileż można pisać komedie J lubię zmiany i chcę się pokazać w różnych gatunkach. Była przecież też książka dla dzieci, jakby nie patrzeć. Jeśli chodzi o „To nie jest twoje dziecko” to ta historia jest najbardziej mi bliska, ale to nie znaczy, że teraz będę tylko pokazywać mroczne strony Falkowskiej. Mam napisaną powieść New Adult, będzie kolejna część dziewczyn i typowo obyczajowe klimaty, choć w głowie mam całe mnóstwo pomysłów. Także na książki psychologiczne.
PP: Komu szczególnie polecasz „To nie jest twoje dziecko”? Rodzicom, którzy nie mogą mieć potomstwa, a może kobietom myślącym o zastaniu surogatką? Życie czasami pcha nas do nieracjonalnych czynów, co udowadnia Twoja książka.

MF: Polecam ją każdemu, kto nie boi się kontrowersyjnych tematów. Uważam, że o tym powinno się mówić i cieszę się, że mogłam mieć w tej sprawie swój głos. Wierzę, że po przeczytaniu książki ludzie będą zadawać sobie pytania, a może także i mnie.

PP:  Dziękuję za rozmowę, za wspaniałą lekturę. 

MF: Również dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...