Autorce nie można odebrać tytułu utalentowanej i potrafiącej pisać, ale niestety, według mnie trochę popłynęła. A czasami powolny nurt jest gorszy od głębokiego wiru.
Tytułowe uzdrawiaczki to kobiety zajmujące się jak sama nazwa wskazuje leczeniem i pomaganiem będącym w tarapatach. Cieszyły się wielkim szacunkiem oraz licznymi przywilejami, ale kiedy na tron wchodzi następna tronu Nadbor, wtedy wszystko ulega zmianie. Właściwie od tego momentu opowieść nabiera jakiegoś tempa, a całość na tym zyskuje.
"Uzdrawiaczki" należą do gatunku, po który sięgam niezwykle rzadko - fantastyki. Pomimo tego tym razem postanowiłem przeczytać utwór, który w zapowiedzi wydał się być interesujący i zarazem kuszący. W dużej mierze nie zawiodłem się. Opowieść jest wielowarstwowa i ma przesłania, które czytelnik odkryje bez trudu.
W "Uzdrawiaczkach" jest pewien rodzaj uniwersalizmu, który sprawia, że uwierzyłem, że ta opowieść nie do końca jest fantastyką. Osadzona wczasach średniowiecznych, a autorka w dużej mierze oddaje realia tamtej epoki. Lubię opowieści napisane mądrze, przemyślane. ta zdecydowanie do takich należy. Jedyny minus, jak dla mnie, to zbyt obszerna treść. Sam jako autor pewnie bym wyrzucił sporą cześć tekstu, ale przecież każdy pisarz ma własną wizję utworu, a każdy czytelnik odbiera ją na własny sposób. "Uzdrawiaczki" polecam, szczególnie kiedy nadejdą długie jesienne wieczory, a czytelnik będzie mógł przenieść się do zupełnie innego świata. I tego zazdroszczę tym, którzy powędrują do niego po raz pierwszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.