Edith Hahn - "Żona nazisty. Jak pewna Żydówka przeżyła Zagładę"

Nadzieja umiera ostatnia. Nieprzypadkowo zaczynam ten tekst od cytatu, który przecież często powtarzamy niczym mantrę. Żyjemy w XXI wieku, czujemy się bezpieczni, żyjemy na pewnym poziomie, ale czy to wystarczy, aby poczuć się lepiej?

 Książki takie jak ta, zawsze sprowadzają mnie na ziemię. Po takich lekturach zaczynam być na nowo "uczłowieczony". Nie skupiam się na sobie, na własnych potrzebach, ale rozglądam się wokoło i myślę sobie, ile w życiu mam szczęścia. Nie chodzę głodny, mam gdzie mieszkać i spać. "Żona nazisty" zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Bardzo osobiście i emocjonalnie podchodzę do autobiografii, a w takich przypadkach podwójnie. W Oświęcimiu byłem jeden, jedyny raz w życiu, w latach dziewięćdziesiątych. Mocno odczułem tą wizytę, przepłacając to zdrowiem. Jestem w grupie osób nadwrażliwych i pewne bodźce odbieram zupełnie inaczej, jak większość ludzi. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Minęło wiele lat od wycieczki do tego miejsca, a ja nadal pamiętam miejsca, przywołuję zapachy, zapachy śmierci. Nigdy nie odeszło  przekonanie, że tam nadal czuć zapachy, że pielgrzymi stąpają po krwi, a to, co jest pokazywane, jest niezwykle straszne. Nie potrafię określić słowami tego, co czuję, kiedy czytam tego typu lektury, ale sięgam po nie, z prostej przyczyny. Nie mogę zapomnieć, nie mogę zobojętnieć.
 Historia Edith Hahn jest opowieścią kobiety, która wbrew wszystkiemu miała wiele szczęścia w swoim życiu. Od czasów młodości walczyła o siebie i można ja nazwać buntowniczką. Została prawie doktorem prawa, prawie, gdyż nie mogła podejść do  ostatniego egzaminu. Nowe rządy, nowe władze i wielkie zmiany, niekoniecznie na korzyść dla niektórych narodowości. Autorka wykazuje się doskonałą pamięcią, przywołując obrazy, nieraz bardzo dokładne. Życie Hahn szybko się zmienia, kiedy zostaje przymuszona do robót, a z każdym dniem i tygodniem widzi coraz większy mrok w tunelu, nawet wtedy, kiedy zmienia miejsce pracy i mieszkania. Z ciężkich robót fizycznych na powietrzu zostaje przeniesiona do fabryki papieru. W kraju zostawiła narzeczonego oraz rodzinę. Wraz ze zmieniającymi się rządami zmienia się również komunikacja. Listy i paczki są coraz rzadziej wysyłane i dostarczane. Kobieta ma jednak w sobie wielki hart ducha i wolę przetrwania. Kiedy poznaje członka Partii Nazistowskiej, zakochują się w sobie. Verner Vetter oświadcza się młodej kobiecie, ale ta wyznaje, że jest żydówką. Miłość jednak zwycięża. Czeka ich wiele problemów i niebezpieczeństw, ale miłość przenosi góry. 
 Świadectwo pani Hahn jest niezwykłe, bije z niego wielka szczerość. To by się ie wydarzyło, gdyby na jej drodze nie stanęli ludzie, często bezimienni, którzy ryzykowali życie dla jej życia.
 "Żona nazisty. Jak pewna Żydówka przeżyła Zagładę" to opowieść, którą czyta się niczym wyborny kryminał. Ale nie o to w tym chodzi. Takie książki pozwalają nam zrozumieć i zrestartować swoje myślenie, nastawione na egoizm i egocentryzm. Serdecznie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...