W. Bruce Cameron - "O psie, który wrócił do domu"

 Książkę przeczytałem, a raczej wysłuchałem w abonamencie Storytel, w interpretacji Anny Dereszowskiej. Uwielbiam lektury tego pana, który tak kocha zwierzęta, że pisze o nich piękne książki. Za każdym razem, kiedy sięgam po lektury  o psach, mam ochotę na wielkie przeżycia i wzruszenie. Niestety, tym razem jest ciut gorzej. Nie wiem, czy to zasługa głosu aktorki, głosu, którego nie czułem, czy też tekstu. A może mam już przesyt tych naciąganych emocji o krzywdzie zwierząt? Tradycyjnie są relacje pies - człowieka, a raczej suczka Bella i koty. Tabun kotów, które w tej historii odgrywają rolę niebagatelną. 

 Tytuł książki właściwie zdradza prawie wszystko. Opowieść traktuje o zwierzaku, które przemierza setki kilometrów, aby być ze swoim największym przyjacielem, który notabene ratuje Belle jako szczeniaka. Jak na mój gust w tej historii było zbyt wiele naciągania i grania na ludzkich emocjach. Przemyślanie psa często mnie irytowały. Całość jest warta przeczytania tudzież wysłuchania, ale nie jest to poziom poprzednich historii autora. A szkoda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...