Eva García Sáenz de Urturi - "Cisza białego miasta"

  Kiedy otworzyłem książkę i przeczytałem pierwsze strony, miałem skojarzenie z prozą Mroza. Ktoś znowu zamordował. Najdziwniejsze jest to, że wszystko było bardzo podobne do wykonanych wcześniej zbrodni przez mężczyznę, który po dwudziestu latach miał wyjść na pierwszą przepustkę. Zostaje znaleziona para dwudziestolatków, których śmierć spowodowana jest ukąszeniem przez pszczoły. Denaci mają w ustach owady, co spowodowało ukąszenia i bolesną śmierć. oboje leżą w pozycjach przypominających wcześniejsze morderstwa. Zagadkę próbuje wyjaśnić para w postaci inspektor Estibaliz Ruiz de Gauna, oraz profiler Unai Lopez de Ayala, pseudonim Kraken. 
Można się pokusić o stwierdzenie, że historia jest opowiedziana na opak, gdyż narratorem jest profiler, który leży w śpiączce i jest ostatnia ofiarą seryjnego mordercy. 
Kraken otrzymuje na twitterze krótkie wiadomości od potencjalnego mordercy, wykazującego daleko idący spryt. Bawi się z policją, zawsze jest krok dalej od tropicieli. Najważniejszym zadaniem dla wszystkich jest powstrzymanie mordercy i zidentyfikowanie go. Zabójca wybiera ofiary według określonego schematu. Potencjalnie nie każdy mógł się czuć zagrożony. Autor powoli odkrywa karty, mieszając przeszłość z teraźniejszością. Cała fabuła jest doskonale skonstruowana i przemyślana. Autorka pięknie nakreśliła postaci, są wyraziste, ale nieprzerysowane. Kolejne wątki zazębiają się, tworząc logiczną całość. Nie umiem ująć tego, co czułem w trakcie czytania. Autorka wywołuje w czytelniku skrajne emocje, nie pozostawiając go nieczułym. To historia o tym, że kiedyś trzeba zapłacić za swoje błędy i grzechy, przeszłość nie zapomina tu i teraz. Mniej więcej w połowie zastanawiałem się, czy autorka podoła temu, aby zamknąć wszystkie "drzwi". Zrobiła to po mistrzowsku i z przytupem, zostawiając niedosyt w oczekiwaniu na kolejne tomy. Pomył na książkę, będącą pomieszaniem gatunków był wyborny, ale niewielu autorów potrafi sobie z tym poradzić. Hiszpańska autorka uczyniła to doskonale. Ponad 570 stron czyta się z wypiekami na twarzy. Serdecznie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...