Jakub Bielawski - " Ćma"

 Wydawało mi się, że przeczytam rasowy horror pochodzący od polskiego autora. Twarda okładka, na której widzimy wierzchołki drzew, lasów a nad nimi ćma. Zacznę od tego, że ta książka powinna mnie odrzucić, a ja powinienem ją przerwać w trakcie czytania? Bynajmniej nie ze względu na treść, ale ze względu na język, jaki jest użyty i na błędy, które są tutaj użyte celowo,napiszę więcej - są użyte jak najbardziej słusznie. Bez tego autor nie uzyskałby takiej historii, która w pełni oddaje to,  z czym się stykałem, jadąc na głęboka prowincję. 

 Autor ma doskonały warsztat literacki. Od początku wydawało mi się, że czytam opowieść osnutą w mrokach tajemnicy. Drażnił mnie język, ale go rozumiałem, a nawet akceptowałem. Podobnie z postaciami, które tutaj są autentyczne. Bielawski nie bawi się w grzeczne opowieści, ale pokazuje świat takim, jak jest. Tym światem jest lokalna społeczność poniemieckiego miasteczka w cieniu Gór Sowich. Początek XXI wieku, ale tam wszystko jakby nie mogło wydobyć się z kokonu przeszłości, młodzi ludzie są pełni marazmu, brak im perspektyw na przyszłość. Tutaj w nastolatkach budzą się pierwsze seksualne doświadczenia, które nie zawsze mogą być akceptowane przez innych, a uratować ich może tylko życie po zmroku. Zakryte, utajone,  próbują przetrwać to, co jest ukryte w człowieku. 
 Kiedy w lasach budzi się coś złego i coraz częściej opowiada się o ojcu, który wyprowadził  tam swoje dzieci, aby je zabić, świat zaczyna się zmieniać. Świat, który znają, w którym czuli się bezpiecznie, zaczyna być zagrożeniem. 

 Ja pytam autora, co to jest???Takich historii, o takim ładunku emocjonalnym, nie pisze się z dnia na dzień. Autor oddaje klimat, nastrój, pokazuje psychikę nastolatków, którzy udają obojętność, gdyż tylko ona jest ich jedynym orężem w  walce  nudą. Autor doskonale dystansuje się d historii, ale postacie wręcz przeciwnie. One grają tutaj pierwsze skrzypce, nadając opowieści magiczny i hipnotyzujący ton. Czytając "Ćmę" miałem wrażenie, że siedzę  w środku kuli, czułem się jakbym był człowiekiem z autyzmem, nie potrafiącym przebić się przez ścianę zaściankowości, która jest ni znana. Obłęd, który jest w człowieku i przechodzi na czytelnika. Świetnie napisana proza. Polecam!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...