Fannie Flagg - "Nie mogę się doczekać... kiedy wreszcie pójdę do nieba"

Nie można nie pokochać tej amerykańskiej pisarki, która piszę o rzeczach ważnych, ale z wielkim dystansem do swoich utworów. Jej kolejna powieść „Nie mogę się doczekać... kiedy wreszcie pójdę do nieba” to historia staruszki, która na skutek nieszczęsnego spotkania z szerszeniami umiera i trafia do nieba. Wszyscy jej żałują, cała społeczność lokalna, a wieść o nieszczęśliwym wypadku rozszerza się z prędkością światła. Chciałbym mieszkać w takim miejscu, gdzie wszyscy by opłakiwali moją śmierć. Ludzie opowiadają o śmierci kobiety, wyciągając pozytywy z jej życia. Staje się cud. Elner ożywa nagle w szpitalu, co wprowadza duże zamieszanie.

Fannie Flagg jest mistrzynią gawędziarstwa. Tworzone przez nią postacie, tudzież miejsca są takimi, że nie sposób je pokochać i pragnąć, aby tam się znaleźć. W tym utworze jak zwykle mamy sporą dawkę humoru, przeplataną refleksją nad życiem i nad śmiercią. Fajnie było znowu zanurzyć się w "baśniowej krainie", w której jest większość pozytywów. Doskonałe opisy nieba, a także spotkanie ze Stwórcą, który okazuje się być zupełnie różny od tego, co Elner sobie wyobrażała. 


 Dla mnie każda powieść Fannie Flagg jest przygodą, w której uczestniczę zarówno z wielkim zaangażowaniem jak również z przyjemnością. Tytuł książki jest jedną z pieśni gospel, śpiewnaych w czasie nabożeństw religijnych, a jak widać po lekturze, nie pozostaje wyłącznie pobożnym życzeniem. Serdecznie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...