Janusz Leon Wiśniewski - "Koniec samotności"

 Kilka lat temu zachwyciłem się książką "Samotność w sieci" i autor stał się dla mnie mistrzem piszącym o miłości, łamiącym oklepane schematy w literaturze. Niestety, adaptacja filmowa okazała się być wielkim niewypałem. 
 Z wielką nadzieją podszedłem do "Końca samotności" i czym głębiej wchodziłem w lekturę, tym mocniej czułem się zawiedziony, a nawet oszukany. Mam wrażenie, jakby utwór został napisany przez dwie różne osoby. "Samotność w sieci" czytałem z wypiekami na twarzy i w lekturze przepadłem, a tutaj nie było nawet iskry z tamtych wspomnień. 
 "Koniec samotności" jest dla mnie jasnym znakiem, że pisanie czegoś, z powodu wielkiego sukcesu pierwszym tomem jest pewnego rodzaju pułapką. Dla mnie drugi tom jest napisany chaotycznie, byle jak, nie znalazłem tam nic interesującego. Niestety, tutaj wkradło się już to, czego nie było w tomie pierwszym. Brak oryginalności czy zbyt rozwlekła fabuła nie porywa tutaj. Od Wiśniewskiego spodziewam się wysokiego poziomu, a tym razem wielkie rozczarowanie. Nie jest to kontynuacja "Samotności w  sieci" jak czytamy na okładce. To wprowadzanie czytelnika w błąd. Osobiście nie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...