Stephanie Perkins - "Ktoś jest w domu"

 Spodziewałem się rasowego horroru, zgodnie z okładką i tytułem, zwiastującym wielkie emocje. Zamiast tego dostałem coś, co mogę zaklasyfikować jako marny kryminał i to napisany przez nastolatkę. Niestety, moje rozczarowanie rosło wraz z każdą stroną., Może dlatego, że historia opowiada o grupie nastolatków oraz jednej nobliwej pani. Oczywiście mamy amerykańską prowincję i liceum w którym giną kolejni uczniowie. Sceny morderstw napisane są w taki sposób, ze pewnie uczeń szóstej klasy szkoły podstawowej zrobiłby to lepiej. Zapowiedź na tylnej okładce zapowiada przerażającą historię, a tymczasem otrzymujemy coś, co jest nudne i banalne. Zupełnie nie rozumiem decyzji wydawnictwa o zakupie praw, tłumaczeniu i druku tej książki. 

Sam pomysł jest ciekawy i pewnie miałby szansę na sukces, gdyby nie warsztat literacki, który zwyczajnie jest na niskim poziomie i narracja poprowadzona nudnie. Autora chyba sama zaczęła się gubić i nudzić swoim pisaniem. "Ktoś jest w domu" powinien służyć przyszłym adeptom pisarstwa jako przykład jak NIE NALEŻY pisać. Padłem kiedy przeczytałem na końcu książki, że autorka potrzebowała...UWAGA....sześciu lat badań, pracy analitycznej i głębokich dyskusji. Nie mam pojęcia co badała, jakie prace czytała i z kim "głęboko dyskutowała", ale dla mnie to bardzo słaba książka i jej praca nie wniosła niczego do tej lektury. Sceny morderstw bardziej mnie rozbawiły niż zaciekawiły czy też przestraszyły. Jak dla mnie szkoda czasu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Michael Yapko - "Kiedy życie boli. Zalecenia w leczeniu depresji. Startegiczna terapia krótkoterminowa"

  Wracam z książką, która zrobiła na mnie niezwykłe wrażenie, a o depresji wiem dużo nie tylko ze strony naukowej, ale z własnego doświadcze...