Tove Alsterdal - "Ślepy tunel"

Są książki które czyta się na raz i o których się zapomina i są takie, do których się wraca, a fabuła zapada głęboko w pamieć. "Ślepy tunel" to historia która jest napisana nie tylko ciekawie, ale niesie również wątki będące według autorki fikcją literacką, a dla mnie to o tyle ciekawe, ze jestem przekonany, że takie sytuacje jak te, opisane w książce mogły mieć miejsce. Wszak świat nie jest wolny od morderstw, samobójstw i ludzi psychopatycznych (niestety) a Sudety istnieją. 

 Fabuła opowiada o małżeństwie, które przeżywa kryzys w swoim związku. Gdzieś we wspólne życie wkrada się rutyna jaka pożera ich od środka, zabierając to, co najpiękniejsze a za czym oboje skrycie tęsknią. Porzucają dotychczasowe życie w Szwecji i wyjeżdżają do czeskich Sudetów, gdzie zamierzają odbudować to, co zrujnowali przez ostatnie lata. Nowe miejsce okazuje się być niezwykłe malownicze, ale i tajemnicze. W podziemiach dochodzi do zaskakujących odkryć, a te uruchamiają lawinę zdarzeń. Miejsce nie pozwala zapomnieć o przeszłości z nim związanej a okoliczni mieszkańcy wydają się nosić w sobie jakieś historie, z którymi chcą odejść do wieczności. Sonia i Daniel zostają wplątaniw  coś, co może ich zniszczyć. 

Alsterdal stworzyła niezwykłą opowieść która jest zarazem delikatna niczym nić pajęczyny ale przy tym rozrywa serce czytelnika. Autorka dysponuje niezwykłą płynnością i lekkością języka, którą na szczęście dla polskich czytelników doskonale oddaje tłumacz Patrycja Włóczyk. 

 Dla mnie osobiście jest to opowieść o czasie który mimo że płynie, jednak ciągle powraca w postaci zdarzeń, miejsc czy ludzi. Autorka bardzo sugestywnie pokazuje kolejne wydarzenia będące preludiom do końcowego aktu. Dla mnie "Ślepy tunel" jest niczym doskonale zagrany utwór, który może i nie ma szczęśliwego zakończenia, ale w tym przypadku jako czytelnik tego nie żałuję. Moją uwagę zwraca opis miejsc i plastyczność. Doskonale rozbudziła moja wyobraźnię, z przyjemnością bym się przeniósł do tego świata. Już w czasie lektury miałem wrażenie że mój mózg odczytuje w formacie 3D. Stara winnica, stary dom i piękna przyroda porwały mnie na kilka godzin w inny świat. Autorka daje czytelnikowi przestrzeń do własnych wniosków i to jest świetne. To jakby gra z książką. Jedna z lepszych powieści jakie przeczytałem w tym roku. Serdecznie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...