Książka jest skierowana głownię dla kobiet i pewnie stąd nie do końca wynika moje zadowolenie z treści, a raczej częściowe niezrozumienie. Niektóre dialogi, sceny czy opisy dłużą się niemiłosiernie i zwyczajnie są zbyt długi. Jako mężczyzna i autor kilku powieści dla kobiet inaczej patrzę na relacje damsko - męskie. Sam na miejscu Małgorzaty nie wykazywałbym się tak idącą tolerancją względem bliskich osób. Jak dla mnie za dużo opisanych posiłków, jakimi delektują się postaci, a czasami za mało dramatyzmu czy psychologii. Momentami te sceny mnie nużyły ale inne kwestie sprawiały, że czytało się z przyjemnością. Plusem jest również to, że autorka szczędzi nam scen przemocy i wulgaryzmów.
W ogólnej ocenie nie jest najgorzej, chociaż narracja tego typu w takiej formie nie przekonuje mnie do końca. Dla mnie najciekawsze były wątki listu i kariery pisarskiej. Swoją drogą ciekaw jestem ile jest Anny Karpińskiej w postaci Małgorzaty.
Polecam "List" szczególnie kobietom lubiącym opowieści w stylu tworzonym przez Małgorzatę Kalicińską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.