Luanne Rice - "Ostatni dzień"

   



Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czytelnicze zmieniają się a ja sam staję się coraz mocniej krytyczny w stosunku do lektur. 

 "Ostatni dzień" spełnił większość moich oczekiwań i w mojej ocenie książka zasługuje na zainteresowanie fabułą. Nie ma tutaj wielu odkrywczych momentów, ale ja skupiłem się na całości, na faule, na dialogach i na motywie przewodnim, a jest nim morderstwo z premedytacją. Zamordowanie ciężarnej kobiety nie pozostaje bez echa, a to dopiero początek wstępu do historii, która pokazuje autorkę w całej okazałości. Luanne Rice potrafi kreślić portrety psychologiczne i tworzyć fabułę, która się zagęszcza, nadając czytelnikowi smaczku i aury tajemniczości, a przecież o to w tym chodzi. Ostatnie tygodnie zmarłej kobiety wydają się być kopalnią odkryć jakie zaskakują tych, dla których była krystalicznym zwierciadłem. Historia ma wiele wątków, ale czytelnik nie gubi się w ich gąszczu. Autorka oszczędza nam pogoni akcji, a w zamian skupia się na postaciach, rysując ich portrety niczym wytrawny malarz. 

Sam nie do końca zrozumiałem motywy zbrodni, to jednak nie przeszkadza, abym książkę polecił, gdyż w mojej ocenie jest warta uwagi. Polecam. 

"Naga prawda"- Ryszard Ćwirlej



 Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to przeszkadzać. 

 To jest jedyny minus, który podkreślam i nie wydaje mi się, aby były to złe intencje Autora, ale raczej próba skopiowania języka postaci i nadanie im autentyczności. Morderstwa i śledztwa toczą się wartko, a autor ma pojęcie jak mało kto o pracy organów ścigania oraz o tym, co toczy się za drzwiami komisariatów. Ćwirlej jest dobrym obserwatorem ludzi i potrafi swoje obserwacje przenieść na papier. 

Podkomisarz Aneta Nowak potrafi analizować, dociekać i prowadzić sprawy, narażając swoje życie. Postacie są ciekawe, doskonale opisane, a dialogi żywe. Jednak czegoś mi tutaj brakuje w stosunku do innych książek autora. Nie do końca uwierzyłem w "Nagą prawdę".

 To kolejny tom z historiami podkomisarz Anety Nowak, jednak nie dający mi satysfakcji w pełnym tego słowa znaczeniu. Ćwirlej wybija się ponad przeciętność, jednak nie mogę nazwać go mistrzem gatunku. To jednak nie przeszkadza mi w tym, aby polecić zarówno autora jak i jego książki. 

 Dużym plusem jest fakt, że autor wymyka się schematom, co przysporzyło mu zarówno nowych czytelników jak i krytyków jego stylu. Zwyczajnie o Ćwirleju jest głośno i to raczej się nie zmieni. Osobiście czytam i czytał będę szacownego autora, a innym polecał jego książki, które mogą być dla niektórych odkrywcze, a innych wprowadzać w zakłopotanie. 

Valerie Perrin - "Życie Violette"

 



  Tekst zacznę od stwierdzenia, które szczególnie jest ważne patrząc na tę lekturę. Aby zacząć żyć, trzeba najpierw umrzeć, a raczej poznać smak tego stanu, które wbrew pozorom nie zawsze oznacza brak ciśnienia, czy akcji serca. Tytułowa Violette w życiu przeżyła wiele i nie były to chwile, których wspomnienie wywołuje w niej ekscytację. Spokój ducha uzyskała rozpoczynając pracę ...na cmentarzu. To tutaj, wśród grobów odnalazła sens życia oraz spokój. Violette nie jest typową kobietą, jakie znamy, ale pokazuje czytelnikowi świat, o jakim na co dzień staramy się nie myśleć, ale przecież on istnieje i nie mamy na to wpływu. Komunikowanie się ze zmarłymi, którzy na pozór milczą może się okazać być doskonałą autoterapią i doprowadzić do zmian osobowościowych. Violette spełnia się jako grabarz i obserwator ludzi odwiedzających bliskich na cmentarzu.

 Valerine Perrin stworzyła historię, którą pokochały miliony. I słusznie... Oprócz niezwykłej fabuły i świetnego tłumaczenia otrzymujemy niezwykły obraz, na pozór sielski, ale czy do końca tak jest? Autorka pokazuje obrazy z życia często już w trakcie pogrzebu, przemowy, rozpacz bliskich i Vilette, która jest gdzieś po środku i zdaje się nie być niewzruszona tym, czym już przesiąkła i czego stała się częścią. Intymne momenty, do których zalicza się pogrzeby tutaj są subtelnie naszkicowane i pokazane ze smakiem i szacunkiem. Tytułowa bohaterka pokazuje nam dlaczego żyjemy i co mamy robić, aby to życie przeżyć w radości. 

 Dlaczego ta książka jest niesamowita? W moim rankingu jest to najlepsza powieść, jaką czytałem od dawna ze względu na treść, przekaz i wrażliwość autorki. Autorka z wykształcenia fotograficzka i scenarzystka ma niesamowitą zdolność  do budowania plastyczności obrazu słowa. 

W "Życiu Violette" nie ma pośpiechu, brakuje porywających scen akcji, a  mimo to opowieść wciąga od pierwszej strony. Należy tutaj wspomnieć o pięknym wydaniu w twardej oprawie. Takich historii nie zapomina się po ostatniej stronie. Violette osiada gdzieś w sercu i czytelnik ma świadomość, że kiedyś trafi  w takowe miejsce i nie ma od tego ucieczki. Czasami gorzka prawda może okazać się być niezwykle inspirująca i oczyszczająca. Czekam na ekranizację tej niezwykłej opowieści, gdyż nie mam wątpliwości, że takowa nastąpi. 


Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu




Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...