Książki autorki nie były mi znane do tej pory, a jak się okazuje ma na swoim koncie już kilka powieści. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Pisarka i rzeźbiarka, a do tego autorka tekstów do piosenek zespołu "Farba".
Książka zainteresowała mnie ze względu na poruszaną tematykę. Rodzeństwo Aaron i Anna trafiają pod opiekę ciotki, kiedy matka zaczyna chorować. Wiele zaczyna się zmieniać, a przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Czasami nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. To historia o przekraczaniu ludzkich możliwości i miłości, która czasem może być balastem.
Książka mnie bardzo poruszyła. Pierwszym powodem takowego stanu rzeczy jest ciekawa historia , która mnie wciągnęła. Innym plusem książki jest bardzo żywy język. Gratuluję autorce, która opisała brutalny świat bez jednego przekleństwa w książce. Mieszanie czasów również bardzo dobrze wpływa na całokształt powieści. Książka napisana w sposób przemyślany. Autorka serwuje nam spory kawałek dobrej psychologii widzianej z punktu dziecka w fazie rozwoju i w miejscu, w którym dokonywana jest przemoc. Bardzo profesjonalnie pokazana jest zależność przyjmowania roli opiekuna przez starszego brata. Rodzeństwo, które obserwuje świat z własnego punktu wielu spraw nie może zrozumieć. Choroba matki, zmagania z ojcem i codzienność, która nie jest wcale tak różowa, jak innych dzieci. Czy zawsze w takich wypadkach musi dojść do tragedii?
Książka momentami szokuje, ale również stawia trudne pytania. To zdecydowanie lektura dla osób, które szukają książki, która pozwoli im na pełne zaangażowanie się w lekturę. Nie jest to książka dla fascynatów romansów. Małgorzata Warda napisała mądrą, chociaż nie optymistyczną książkę. Za to ją cenię. Nie ucieka od problemów, nie kreuje cukierkowatego świata, ale wprowadza nas w ten twardy, ale prawdziwy. Takie historie zdarzają się w naszym otoczeniu, ale często wolimy niczego nie zauważać. Serdecznie polecam!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu
O książce sporo słyszałam i mam ją na liście "must have".Po twojej recenzji jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że książkę po prostu trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki, a z każdą przeczytaną recenzją "Dziewczynki..." mam na nią coraz większą chrapkę. To tylko kwestia czasu, kiedy ja przeczytam. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSporo słyszałam o tej książce i musze ja koniecznie przeczytać o ile uda mi się ją wyszperać. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
Uwielbiam sposób pisania Małgorzaty Wardy. Szczególnie polecam "Nikt nie widział, nikt nie słyszał' oraz "Środek lata". To również bardzo poruszające książki, obok których nie można przejść obojętnie. Małgorzata Warda to jedna z moich ulubionych polskich autorek, a zbytnio nie przepadam za polską literaturą współczesną. Jednak pisanie tej akurat autorki tak mi się spodobało, że przeczytałam jej wszystkie książki:)
OdpowiedzUsuńKolejna pochlebna opinia na temat tej książki. I jak tu po nią nie sięgnąć... :-)
OdpowiedzUsuńNa dniach będę i ja czytała tę książkę i jestem ciekawa moich wrażeń po tej lekturze.
OdpowiedzUsuńO książce wiele słyszałam. Mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No, no...jak czas pozwoli chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze "Gnoja" Kuczoka, książki która też opowiada o tym jak wiele cierpienia można przeżyć w dzieciństwie. Z pewnością "Dziewczynka.." mnie wciągnie, jak już się za nią wezmę, ale myślę że nie nastąpi to szybko, narazie zadowolę się chyba nieco lżejszą tematycznie literaturą :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ciągle przede mną :) Mam nadzieję, że i mi przypadnie do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMam też malutką uwagę (i wcale się nie czepiam ani nie wywyższam).
W całości tekstu znalazłam kilka błędów stylistycznych i powtórzeń ;)
Zwróć na nie uwagę ;)