"Studnia bez dnia" - Katarzyna Enerlich

 O Katarzynie Enerlich pisałem wielokrotnie. Ale ciągle wracam do jej ksiązek i nie było innej możliwości, niż przeczytanie  najnowszej powieści "Studnia bez dnia". Nie bałem się, że się zawiodę. Wręcz przeciwnie. Książkę dosłownie połykałem. Byłem zaskoczony, kiedy zacząłem czytać i na początku widzę tekst, który ukazał się w już archiwalnym numerze "Bluszcza". Autorka potrafi dzielić tak swoje dzieła, że może powstać opowiadanie i powieść. Tym razem Katarzyna Enerlich opuszcza swoje ukochane Mazury i wita nas w Toruniu. Jak zwykle przeplata ludzkie losy z legendami, jak zwykle doskonale jej się to udaje. W książce nie ma miejsca na zbędne dialogi, albo puste słowa. Mam ochotę teraz wykrzyczeć, że gdy czytam takie książki to chcę pisać tak pięknie i posiadać taką wrażliwość w słowie pisanym.  Słowo banalność jest autorce nieznane. Poznajemy Marcelinę i jej historię. Jak zwykle po takiej lekturze mam ochotę zobaczyć miejsca, o których pisze, dotknąć kawałka drewna które należało do tajemniczego kupca Martinusa Teschnera i  rzucić kamyka do studni w środku zakładu konserwatorskiego. Powieści Kasi Enerlich się nie zapomina. To dostojne wędrówki po miejscach często magicznych, innym razem zwykłych, ale zaczarowanych przez autorkę. Zamykam oczy i płynę. Z pewnością długo przed snem będę rozmyślał o Marcjannie, o Anyszcze rozlewającej olej słonecznikowej i innych postaciach, które zapadają w pamięć.Gorąco polecam!!!

Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu


5 komentarzy:

  1. muszę nadrobić zaległości, gdyż jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, a ostatnio często widuję o niej dobre słowa na blogach
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczarowały mnie opowiadania "Oplątani Mazurami", zatem pewnie i powieści przypadłyby mi do gustu. Bardzo klimatyczna i taka trafiająca do serca jest proza K. Enerlich. Warto ją polecać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości pani Enerlich, ale chyba czas to zmienić. Magiczny Toruń, życie ludzi przeplatające się z legendami... To mi wystarczy. Lubię takie niebanalne literackie podróże.

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...