Po wakacyjnej przerwie wznawiam serię wywiadów z pisarzami. Ten sezon otwieram rozmową z człowiekiem, który jest wielkim pasjonatem zagadek przeszłości. Bartosz nie pisze fikcyjnych powieści, ale opisuje rzeczywistość, czasami tę o której zapominamy. tacy ludzie i takie ksiązki to prawdziwe skarby. Zapraszam do rozmowy...
Piter Murphy: Witaj Bartoszu. Cieszę się, że swoje
powakacyjne wywiady rozpoczynam rozmową z Tobą. Powodów ku temu jest kilka, a najważniejszy to ten, że oczywiście
piszesz. Ale zadziwia mnie rozbieżność. Jesteś absolwentem Akademii medycznej w
Krakowie. Skąd więc inklinacje ku historii?
Bartosz Rdułtowski: Cóż – gdy masz 19 lat i wybierasz studia jesteś jeszcze, tak naprawdę,
dzieciakiem i guzik wiesz o tym, co w przyszłości będzie cię „kręcić”… Dlatego
też zamiast na historii wylądowałem na farmacji. Studia te, choć zupełnie nie
związane z moją obecną profesją, nauczyły mnie jednak pewnych bardzo ważnych i
przydatnych cech: dokładności i sumienności. Czyli tego, czego ewidentnie
brakuje wielu krajowym „badaczom” wojennych zagadek.
PM: Jesteś autorem kilkunastu książek o tematyce
historycznej. O czym właściwie piszesz? Możesz przybliżyć potencjalnym Czytelnikom
tematy, które poruszasz?
BR: Od
dziecka pasjonowałem się wszelkiego rodzaju zagadkami, tajemnicami oraz
teoriami spiskowymi, a do tego bardzo lubiłem łamigłówki. W mojej pracy
publicystycznej połączyłem to wszystko w jedną całość – z farmaceutyczną
dokładnością weryfikuję więc kolejne tajemnice historii, które niegdyś
poznawałem z poziomu czytelnika. Zasadniczo piszę o wszelkich sprawach związanych
z historią tzw. tajnych broni (trylogia „Ostatni sekret Wunderwaffe”). Wbrew
pozorom jest to bardzo rozległy i wielopoziomowy temat. O tajnych broniach
możemy bowiem pisać w kontekście: 1) faktów - opisując historię tajnych samolotów
U-2, A-12, SR-71, F-117, B-2, 2) spekulacji - pisząc o nazistowskich testach
atomowych, 3) mitów - opisując historię o tzw. nazistowskich latających
dyskach, 4) mistyfikacji - tu znakomitym przykładem jest zmyślona przez
warszawskiego autora historia o tzw. „dzwonie” (die Glocke), który rzekomo miał
być częścią niemieckiego projektu budowy napędu antygrawitacyjnego. Oczywiście
tajne bronie to tylko jeden z kilku moich ulubionych tematów. Inne pokrewne zagadnienia,
to: historia Zimnej Wojny („Utajnione incydenty Zimnej Wojny”), historia
samolotów eksperymentalnych („Samoloty serii X”) czy zagadka słynnego poligonu
w Nevadzie – tzw. Area 51 („Zapomniana tajemnica Strefy 51”). Od blisko 10 lat
wiele uwagi poświęciłem również sprawie podziemi w Górach Sowich. Efektem tego
jest m.in. trylogia „Podziemne tajemnice Gór Sowich”. Jest to praca szczególna,
gdyż za cel postawiłem sobie napisać ją tak, aby Czytelnik czuł się, jakby był
przeniesiony w czasie do opisywanych wydarzeń. Pisanie trzech tomów tej książki
było dla mnie bardzo dużym wyzwaniem również ze względu na konieczność
prowadzenia wielotygodniowych i żmudnych kwerend w bibliotekach. Również
wyzwaniem była dla mnie praca nad książką „W kręgu tajemnic Riese”, w której
Czytelnik może poznać wspomnienia różnych grup ludzi dotyczące Gór Sowich. W
zdobyciu części zamieszczonych w niej materiałów dużą pomocą służył mi
mieszkaniec Walimia, wówczas bodaj przewodnik w „Osówce” - Łukasz Kazek. Pomógł
mi on zdobyć wiele ciekawych wspomnień sowiogórskich Niemców, które po
przetłumaczeniu znalazły się w książce, będąc pierwszymi tego typu relacjami w
polskiej literaturze o „Riese”. Łukasz oprowadził mnie również kilka razy po
„zakamarkach Walimia”, opowiadając przy tym pasjonujące historie, i poznał z dwoma
ciekawymi świadkami: Władysławem Milanowskim i Romanem Kunickim. Z oboma Panami
nagrałem długie i wyczerpujące wywiady o losach osiedleńców w Górach Sowich w
pierwszych powojennych latach. Po prawie dwóch latach gromadzenia materiałów
nie pozostało mi już nic innego, jak tylko siąść i napisać na ich podstawie książkę
oraz… uhonorować Łukasza za pomoc w zdobywaniu do niej materiałów, czyniąc go
jej współautorem!
PM: Mam wrażenie, że Ty żyjesz tym co piszesz.
Tropisz historie rozbierasz na czynniki pierwsze elementy przeszłości. Dlaczego
to robisz? Szukasz skarbów, a może chcesz udowodnić coś sobie?
BR: Aby
robić coś bardzo dobrze, trzeba tym czymś „żyć”. Jak słusznie zauważyłeś, żyję
moją pracą. Jest tak, gdyż staram się to robić jak najlepiej. Bo jak się za coś
zabieram, to tylko na poważnie, na przysłowiowego „maksa”! Nie cierpię wprost
partactwa i fuszerki. Gardzę również wszelkiego rodzaju próbami oszukiwania
Czytelników przez goniących za kasą publicystów! Co do „rozbierania historii na
czynniki pierwsze” to coś w tym jest. Wielu krajowych badaczy-bajkopisarzy
zapewne przeklina fakt, że ktoś taki jak ja zabrał się za weryfikację ich
„rewelacji”. Beze mnie ich życie było o wiele prostsze J. Pytasz - „dlaczego to robię”? Czemu „rozbieram historię na czynniki
pierwsze”? Bo szukam największego ze skarbów – PRAWDY! Bo chcę wiedzieć, jak było naprawdę! Chcę
też oczyścić historię wojennych tajemnic i sekretów z bajek, konfabulacji,
narosłych latami mitów czy bezczelnych wręcz oszustw! Bez tych „ulepszeń”
historia jest i tak wystarczająco niezwykła i pasjonująca. Czytelnik zaś
zasługuje przecież naprawdę, a nie na robienie go w przysłowiowego konia. Czyż
nie?
PM: Twoje książki ukazały się również w językach
angielskim i niemieckim. Czy poza granicami naszego kraju jest zapotrzebowanie
na książki o takiej tematyce?
BR: Tajemnice
i zagadki interesują w równiej mierze Polaków, co obcokrajowców. Ale tego, jak
potoczy się „kariera” moich książek wydanych po angielsku i po niemiecku, samemu
jestem ciekaw.
PM: Nie pomyślałeś sobie kiedyś że fajnie by było
napisać powieść historyczną? Historia to Twoja pasja, ale powieść historyczna z
pewnością by trafiła do szerszego grona odbiorców.
BR: Pewnie
że nieraz myślałem. Powiem więcej – mam już zaawansowane szkice kilku takich
książek. Ale jednak literatura faktu zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
PM: Którą ze swoich książek traktujesz jako najlepszą?
Jest taka, z której nie jesteś zadowolony? Gdybyś miał możliwość zmiany
jakiegoś tekstu w swoich, dokonałbyś korekty?
BR: Autor, który po
kilku latach nic nie zmieniłby w swojej książce popularno-naukowej, to badacz
stojący w miejscu. Ponieważ tematy, które opisuję, wciąż leżą w głównym nurcie
moich zainteresowań, dziś praktycznie każda z książek mogłaby być poddana
przeze mnie uaktualnieniu. Proszę jednak nie mylić uaktualnienia z rewizją
poglądów. Bo to dwie różne sprawy J Jedyna książka, którą
dziś napisałbym zupełnie inaczej, to moja pierwsza praca „Z archiwum tajnych
technologii lotniczych”. W tym temacie moje poglądy dalece się zmieniły. Gdy
pisałem tę książkę (1999-2001) nie miałem jeszcze świadomości (bo nie mieściło
mi się to zwyczajnie w głowie), że autorzy książek i artykułów
popularnonaukowych, na które się powoływałem, mogą: zmyślać, przeinaczać fakty
i robić wiele innych niegodnych badacza i publicysty zabiegów, aby podnieść
sensacyjność swoich książek i co za tym idzie więcej na nich zarobić. Dziś –
znając dokonania kilku polskich autorów-bajkopisarzy – mam już pełną świadomość
tego, jak bardzo ostrożnie należy podchodzić do wszelkich sensacyjnych
historii. W Polsce oszustów i zwykłych cwaniaków nie brak bowiem również wśród
publicystów…
PM: Bartoszu. Jesteś twórcą i wydawcą „Militarnych
sekretów”, a także współautorem filmu dokumentalnego „Tajemnica Riese”. Jak
znajdujesz czas, aby pogodzić pracę, życie rodzinne i swoje pasje – czyli
odkrywanie sekretów przeszłości?
BR: A kto powiedział, że daję
radę to wszystko pogodzić tak jak bym chciał?
PM: Współpracujesz również z miesięcznikiem „Wiedza i
życie”, który jest najpopularniejszym miesięcznikiem popularnonaukowym. Nie
masz czasami dosyć wszystkiego, nie chcesz ubrać białego kitla i stanąć w
aptece i sprzedawać leki zgodnie z wyuczonym zawodem?
BR: Jak każdy, mam czasami dość
wszystkiego. Przede wszystkim zakłamania, niesolidności, niesłowności i
nieuczciwości – z czym wszystkim spotykam się na co dzień. Ale jakoś żadne z
tych niemiłych doznań nie sprawiło, aby w mojej głowie zaświtała szalona myśl o
powrocie do pracy w aptece.
PM: Nad czym aktualnie
pracujesz? Gdzie można kupić Twoje
książki?
BR: Od 3 lat pracuję intensywnie
nad kilkoma nowymi tematami. Jeden dotyczy… Krakowa, drugi Gór Sowich. Ale –
jak zwykle – nic więcej na temat moich przyszłych książek nie powiem. To
przedsięwzięcia „ściśle tajne” J Mogę natomiast zdradzić, że
od 1 listopada tego roku moje wydawnictwo Technol rozpoczyna publikację nowej
serii. Będą to książki ekskluzywne, w twardej oprawie, szyte, w formacje B5 i o
wyjątkowej treści. Jednym słowem, książki dla koneserów. Serię rozpocznie
publikacja Roberta Kudelskiego. Aktualnie kończymy przygotowania do jej druku. Wniesie
ona wiele nowego do zagadnienia wojennych losów zagrabionych w Polsce dzieł
sztuki. Podobnie, jak wszystkie książki Technola, w tym i mojego autorstwa,
będzie do kupienia m.in. na naszej stronie internetowej (www.technol.anv.pl) oraz w
kilkudziesięciu księgarniach stacjonarnych w Polsce. Dodam też, gdzie naszych
książek Czytelnik NIE ZNAJDZIE, bo to ważne. Otóż na pewno nie ma co wybierać
się po książki Technola do żadnych księgarni sieciowych (EMPiK, Matras) oraz
stoisk z książkami w hipermarketach. Tam ich nie będzie!
PM: Serdecznie Ci dziękuję za
rozmowę. Życzę samych hitów wydawniczych, spełnienia marzeń i odkrycia
kolejnych zagadek z ubiegłego wieku.
BR: Dzięki Piotrze, Tobie
również życzę powodzenia! Na zakończenie chciałem, jeśli mogę, zaprosić
wszystkich Czytelników z Krakowa i okolic na Targi Książki Historycznej, które
za kilka dni odbędą się w Krakowie w Auditorium Maximum UJ na ulicy Krupniczej
33. Dzięki uprzejmości Księgarni „Odkrywcy” zostałem zaproszony do udziału w
tej imprezie i 13 września (w czwartek) w godzinach 12-15 będę gościem stoiska
Księgarni „Odkrywcy”. Oczywiście każdy Czytelnik będzie mógł nabyć nie tylko moje
książki, ale również całą ofertę Technola. Serdecznie zapraszam!
Świetny wywiad. Myślę że z panem Bartoszem mogłabym porozmawiać na wiele historycznych tematów. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak zawsze interesujący wywiad:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wywiad , szczególnie wartościowe są informacje o kulisach powstawania książek z jej drugim "domniemanym" autorem panem Kazkiem.
OdpowiedzUsuńnie każdy mieszkaniec i pasjonat tematyki Eulengebirge ma podejście do tematu jak moi Przedmówcy...Pałac
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że pewne kanony, które obowiązywały w pewnych kręgach
historycznych mają rację bytu...Nie mniej jednak Pałac Jedlinka nigdy nie była ,lub nie stanowiła centrum organizacyjnego OT (Organization Todt),
w kontekście programu "RIESE" , była nią natomiast Willa Erica, która nie jest utożsamiana z aktualnym obiegiem historycznym..Są jednak siły, które pragną zakłamać bieg historii Dolnego Śląska w kontekście Niederschleisen.
I obiektów Bauprogam Riese Też...