Głosowanie

  Zdaję sobie sprawę, że większość z Was nie przepada za e-bookami.Wydaje mi się, że w dużej mierze wynika to z faktu, iż nie każdy miał w ręce Kindla. Ja osobiście jestem szczęśliwym posiadaczem tego cudownego sprzętu. Oczywiście książki tradycyjne również czytam. Wszystkim czytelnikom przypominam o głosowaniu.  Chyba wielu z Was czytało jakieś e-booki z listy, która tam się znajduje. Może na jakiegoś oddacie głos? Tym razem nie proszę o oddawanie na mojego. Od niedawna patrzę inaczej na moje miejsce na blogu, na blogerów. Parę dni temu jedna z blogerek usunęła swojego bloga. Miałem to szczęście, że przeczytałem jej ostatni wpis, który dał mi do myślenia. Nie chcę tego komentować w żaden sposób. Po prostu jest mi przykro że do tego dochodzi. Blog nie został skasowany bez powodu. Dlatego chcę zakończyć ten wpis słowami ks. Jana Twardowskiego - człowieka, któremu miałem zaszczyt uścisnąć parokrotnie dłoń i którego szanuję za jego życie i talent, którym się dzielił z innymi ..."spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą..."

  Z innej beczki. W piątek porozmawiam z Małgorzatą Wardy - autorka książki, której recenzje pojawiają się często na Waszych blogach "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele".

"Farsa pani Heni" - Maria Rodziewiczówna

  Autorki chyba nie trzeba przedstawiać. Okrzyknięta polską Jane Austen w pełni zasługuje na ten tytuł. Ja książkę otrzymałem jakiś czas temu i zawieruszyła się między  stosami ksiązek. Ostatnio miałem ochotę na coś "starszego" w sensie powstania tekstu. Wtedy właśnie wygrzebałem "Farsę pani Heni". Usiłowałem przypomnieć sobie, czy czytałem inne książki Rodziewiczówny i nie pamiętam żadnego tytułu. 

  Na ponad 200 stronach autorka przedstawia nam trzy odrębne historie. Znajdziemy tutaj tytułową "Farsę pani Heni", "drugi utwór to "Jazon Bobrowski", a książkę zamyka opowiadanie "Nad program". Utwory tematycznie różnią się od siebie, co jest zrozumiałe, ale wszystkie trzy wprowadzają nas w świat, który znamy niestety tylko z filmów i lekcji historii. W tych opowieściach możemy zobaczyć ludzi z rożnych sfer społecznych i przekonać się, że wiele problemów jest uniwersalnych i z czasem nie ustępują.

  Rodziewiczówna pisze w sposób interesujący. Ciekawie prowadzone dialogi, do tego minimalizm w budowaniu obrazów sprawia, że ostateczne wrażenie jest bardzo pozytywne i mile zaskakuje. Żywy język i dialogi, które pokazują nam również zachowania ludzi z czasów naszych przodków. Autorka nie pozwoliła mi na nudę. Historie są opowiedziane w sposób zabawny, ale jednocześnie pozwalają na refleksje w stosunku do bohaterów. Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki tej pisarki. Serdecznie polecam każdemu, bez względu na wiek i płeć. Książki Rodziewiczówny znoszą granice.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu


Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...