Poznajemy
Dellarobię, która wydaje się być kobietą nieróżniącą się od innych kobiet. Żyje na skraju nędzy, funkcjonuje w roli żony
i matki. Nie wierzy, że w życiu spotka ją coś wyjątkowego. Wszystko się zmienia
w ciągu kilku godzin, kiedy pojawia się stado motyli monarszych, co wpływa na
życie lokalnej społeczności. Nikt nie potrafi wytłumaczyć tego zjawiska, ale
całe zamieszanie wpływa na życie Dellarobii.
Pierwsze kilkanaście stron nie wskazywało, że
książka odciśnie na mnie większe piętno. Poznałem główną bohaterkę, jej
rozterki życiowe, czasami nużyły mnie zbyt długie opisy. Autorka celowo posłużyła
się takim wybiegiem. Nie od razu wszedłem w życie Dellarobi. Potrzebowałem
czasu, aby przestawić się na magiczny świat, który kryje się pod pozorem niepozornej rzeczywistości. Czytelnik widzi kobietę, która tęskniła za zmianami w
swoim życiu, ale kiedy te nadeszły to nie jest pewna, czy aby na pewno tego właśnie
oczekiwała od życia i czy to jest tym cudem, o jakim marzyła. Zostajemy
wrzuceni w wir, w którym ludzie nie zawsze są tymi, z a kogo chcą uchodzić. Owady wpływają na losy ludzi, na ich działania
i spostrzeganie świata.
Dobre historie mają to do siebie, że nie są
podawane na tacy, ale zmuszają czytelnika do własnych przemyśleń, analiz,
wzbudzają w nim emocje i przemyślenia, pozwalając na własne interpretacje. Mamy tutaj pięknie przedstawienie
schematów władzy i walki o masy, o ich „dusze” a są nimi oteorie głoszone przez przywódców politycznych i religijnych. Opisaną
historię można interpretować na różne sposoby, co podnosi wartość książki.
Styl pisania Barbary Kingsolver jest melodyjny, ocierający się
o poetykę. Motyl jest kojarzony z ruchem New Age. Jego wyjście z kokonu i przeistoczenie
się w pięknego motyla jest znakiem przejścia starej epoki w nową. Dla mnie
według prozy autorki motyl jest przemianą człowieka w Człowieka, a czasami na
odwrót.
Barbara Kingsolver jest moim nowym odkryciem literackim, które
stawiam sobie wysoko i z pewnością sięgnę po inne polskie wydania jej
amerykańskich dzieł. Cenię sobie literaturę pisaną w takim stylu. Mam wrażenie,
ze kołyszę się po falach ludzkich losów, czasami czuję się niczym intruz
wchodzący w smutne historie, jakie miały prawo naprawdę się wydarzyć.
Powieśc przeczytałem na czytniku. Nie ma w nim stron, a ja sam byłem zaskoczony i trochę zawiedziony że to już koniec. To historia, do której się wraca. Idealna na zimowe wieczory z kubkiem herbaty. Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.