Jak to bywa u Louise Penny kryminał jest
napisany na mistrzowskim poziomie. Pisarka pozwala poznać dokładnie każdą
postać, uwypuklając jej zalety i wady. Wodzi nas za nos, wprowadzając
czytelnika na fałszywe tropy. A finał jak zwykle zaskakuje.
Po raz drugi miałem wrażenie, że czytam
książkę Agathy Christe. Niewielu autorów potrafi pisać w taki sposób i takim
językiem, zbliżonym do języka kultowej pisarki uwielbianej przez kolejne
pokolenia. Tutaj wielki szacunek na tłumacza. Czytelnik czuje się klimat
opowieści, miejsca, postacie są idealnie zarysowane, dialogi porywające.
Autorka, podobnie jak w drugim tomie zaczyna powoli, nie spiesząc się ze swoją
opowieścią. Książka od pierwszej strony wciąga, pozwala czytelnikowi wejść w
klimaty miasteczka, zapoznać się z mieszkańcami. Kiedy ktoś morduje, niż nie
będzie takie jak do tej pory. Widzimy metamorfozy mieszkańców, ich obawy,
podejrzenia.
Po raz drugi sięgnąłem po kolejną zagadkę do
rozwiązania i nadal czuję niedosyt. Pragnę więcej, o wiele więcej. Nie jestem
wielkim fanem tego gatunku, ale po książki napisane przez Louise Penney będę
sięgał z prawdziwą przyjemnością. Jako wielki fan książek pióra nieżyjącej
Agathy Christie odnalazłem tutaj jej godną następczynię. Od dawna jestem
zmęczony skandynawskimi kryminałami. Odkrycie Louise Penny i pisane przez nią
historie przywraca mi wiarę w doskonałe kryminały. Okazuje się, że nie potrzeba
dziesięciu morderstw, aby kryminał być wciągający. Wystarczy talent i wielka
wyobraźnia, do tego znakomite pióro. Za
takimi historiami czekam. Bez pościgów, masy trupów, ale z inteligentną fabułą i
językiem, który czaruje.Polecam gorąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.