Minęło kilka tygodni od pojawienia się w księgarniach "Trzy razy miłość". W tym czasie pojawiły się recenzje, opinie i oceny. Każda wskazówka jest cenna dla autora.
"Trzy razy miłość" napisałem w krótkim czasie w 2010 roku na konkurs. Pewnego dnia obudziłem się i stwierdziłem, że czas na próbę spełnienia swojego wielkiego marzenia, które było zakopane w otchłani niewiary we własne siły. Znalazłem jedne konkurs literacki - powieść dla kobiet i o kobietach. Nie tego się spodziewałem, ale chciałem podołać zadaniu. Napisałem opowieść w kilkanaście wieczorów, bez znajomości zasad jakimi się kierują pisarze, bez warsztatu, itd. Poszedłem za ciosem, bez planu, bez konspektu.
Ostatecznie w konkursie udziału nie wziąłem. Nie wierzyłem w swoje siły. Pamiętam, że wygrała go Karolina Wilczyńska. To był jej debiut literacki.
Wkrótce znalazł się wydawca ebookowy, który przekonywał mnie, że rynek ebooków czeka wielki boom w naszym kraju. Jako, że byłem bardzo proekologiczny, wydałem w formie elektronicznej. Opinie były pozytywne itd.
Po kilku latach wycofałem tekst, poszukując nowego wydawcy. Napisałem kolejne utwory, wziąłem udział w antologiach. Wielu czytelnikom przypadło do gustu moje opowiadanie "Powrót ojca" wydanej w zbiorze blogerów "Szkice z życia". Do dzisiaj można go pobrać bezpłatnie, do czego zachęcam. W antologii znajduje się wiele pięknych tekstów, wartych przeczytania.
Po latach Wydawnictwo Lira zdecydowało się na wydanie mojego debiutu sprzed lat. Tym razem utwór zyskał nową nazwę i szatę graficzną. Moja ulubiona pisarka Magdalena Witkiewicz napisała mi tekst zachęcający na okładkę, a całość została pięknie wydana.
Za kilka miesięcy ukaże się moja kolejna powieść obyczajowa dla kobiet. Napisałem ją kilka lat temu. W marcu znalazłem wydawcę, który praktycznie przyjął ją w "ciemno", gdyż odpowiedź pozytywną otrzymałem tego samego dnia.
Kolejna powieść (tytuły póki co, nie zdradzę), będzie opowieścią o kobiecie, która wygrała los na loterii. A jednak tak nie jest. Wracają demony przeszłości, wraca to, o czym próbowała zapomnieć, a ludzie wokoło niej nie zawsze są takimi, za jakich się podawali. Wierzę, że ta książka zostanie ciepło przyjęta.
Mój znajomy dr nauk humanistycznych sprawdza tekst, który napisałem kilka lat temu. Tym razem to mroczna historia powiązana z klątwą rodzinną. Nie wiem, czy znajdę wydawcę na tę książkę, gdyż jest ona mocno naładowana emocjami. Zależy mi, aby ten utwór "Anathema" trafił do szerokiej rzeszy czytelników, gdyż poruszam w nim szalenie ważne sprawy z życia społecznego. Napisanie "Anathemy" kosztowało mnie pogrążenie się w depresji i walce z własnymi demonami, ale warto było.
Póki co nie piszę niczego. Nie będę ukrywał, że mnie, jak każdego innego autora, interesują opinie na temat naszych tekstów. Czasami opinie są złośliwe, czasami widać, że osoba komentująca nie przeczytała książki. Nie piszę tego odnośnie własnych doświadczeń, ale z perspektywy lat bycia blogerem i autorem. Sam nie mam w zwyczaju pisania sobie "laurek", ale słyszałem również o takich praktykach. Dla mnie jest to żenujące i kompromitujące.
Każdy autor to inne spojrzenie, inna wrażliwość w patrzeniu na świat i ku sobie. Życzę Wam, moi przyszli Czytelnicy, aby nasze książki były dla Was czymś niezwykłym. osobiście jestem zdania, ze piękno jest w prostocie. Wolę historie z życia, nad te wydumane. Życie dostarcza nam niespodzianek. Wszystkiego dobrego. Dziękuję Ci, jeżeli dotrwałeś (dotrwałaś) do końca. To taki spontaniczny tekst. Czasami jest potrzeba wysłania czegoś do świata. Wszelakiego dobra, kimkolwiek jesteś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.