Radek Kotarski - "Włam się do mózgu"

 Przypadkowo trafiłem na recenzje tej książki, zaciekawiony wpisałem jej tytuł w wyszukiwarce i trafiłem na stronę, na której mogłem zamówić to dzieło. Autora znałem z reklam jednego z banków. Na początku obejrzałem stronę, obejrzałem filmiki autora, który opowiada. O czym lub o kim? Jak myślicie? Głównie o sobie. Zasadniczo mi to nie przeszkadzało, ale zastanowiło mnie, że książkę mogę zamówić wyłącznie przez wydawnictwo, cena nie ulegnie zmianie, a wysyłka wyłącznie kurierska. Sumując wysupłałem blisko sześćdziesiąt złotych, myśląc jeszcze o biednym dzieciaku, który dzięki mnie zje ciepły posiłek. Dzięki temu poczułem się ciut lepiej na tym parszywym świecie. 
Zapewniono mnie, że książka jest pięknie wydana, autor czuwał nad całością itd. Po prostu cud - miód -hit nad hitami. A jak jest?

 Współpracuję od lat z wydawcami i mam jakieś pojęcie o procesie wydawniczym i druku. Czytałem książki o wiele ciekawsze, podobnie wydane, za połowę tej ceny. Oczywiście inni autorzy korzystają z hurtowni, dzięki którym książkę można kupić o kilkadziesiąt procent taniej od ceny okładkowej. Ale to szczegół. Każdy ma prawo do własnego biznesu. 

 Plusy: Autor posiłkuje się wieloma przykładami i doświadczeniami, opisanymi w literaturze fachowej. Opowiada ciekawie, prosto, przez co z technikami mogą się zapoznać i co ważniejsze, zastosować je w swojej pracy czytelnicy w każdym wieku. Nie potrzeba do tego wysokiego IQ.  Książka jest ładnie wydana, ważne fragmenty są zaznaczane, a każdy rozdział kończy się punktowym podsumowaniem. 

 Minusy: Bez wątpienia zbyt dużo jest osobistych wstawek autora. Według mnie osobiste doświadczenia bardziej irytują, niż pomagają w czytaniu. Średnio interesuje mnie egzamin z logiki i inne opowiastki z życia prywatnego. Podobnie jest z fotosami. Ile można oglądać pozy pana Kotarskiego?  Niestety, praca jest odtwórcza. Metody, które są przedstawione stosuję od lat, tylko nie znałem ich nazw nadanych przez psychologów. Sam jednak wiedziałem, na co się porywam. 

 Zirytowało mnie zakończenie. Autor nie mówi wprost, z których technik sam korzysta w czasie przyswajania informacji. Ale ciągle, do znudzenia czytałem o nauce szwedzkiego. 

 Sam postanowiłem sprawdzić, jaki jest koszt posiłku w Pajacyku. Takową informację znalazłem u autora książki "Finansowy ninja", który zastosował podobną praktykę. Pochwalił się, ile zarobił na sprzedaży swojego dzieła i ile dzieci dzięki niemu skorzysta z posiłku. Wystarczyła prosta operacja matematyczna, aby dowiedzieć się, jaki jest koszt jednego posiłku. 

 Nie ukrywam, że chciałem zaleźć w tej lekturze coś nowego, co mnie zaskoczy i otworzy nowe horyzonty w kierunku przyswajania informacji. Do tego dochodził pojawiający się z tyłu głowy obrazek głodującego dziecka, które dzięki zakupowi przez chwilę nie będzie głodne. 

 Sumując to doskonały zakup dla fanów Radosława Kotarskiego. Ja się do nich nie zaliczam. Książka mnie nie powaliła na kolana. Po kolejne nie sięgnę. Nie podejmuję się ostatecznej oceny "Włamu do mózgu". Książka bez wątpienia znajdzie wielu amatorów, którzy przyjmą ją bezkrytycznie. Niektórzy jednak oczekują czegoś więcej, poza ładnym wydaniem i tekstem. Bibliografia zamykająca książkę jest w całości w języku angielskim. Możliwe, że spróbuję zdobyć kiedyś kilka tekstów w tej listy i przeczytam je w języku Szekspira. Póki co książkę odstawiam na półkę. Będzie prezentem dla osoby, która ma problemy z przyswajaniem wiedzy. Być może któraś metoda okaże się pomocna? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...