Richard Paul Evans - "Sprzedawca marzeń"

Cieszę się z powrotu mojego mistrza powieści obyczajowej. Każda nowa książka autora jest dla mnie wielkim przeżyciem, do którego powracam. Odkryłem go kilka lat temu. Evans nawet gościł w Bydgoszczy, a moim marzeniem było uczestniczenie w spotkaniu autorskim. Niestety, w ostatniej godzinie dowiedziałem się, że nie mogę pójść. Żałuję do dzisiaj, gdyż taka okazja pewnie się nie powtórzy. Dla mnie ten autor jest niedoścignionym mistrzem analizy życia i przekazywania czytelnikowi ważnych nauk.

 "Sprzedawca marzeń" opowiada o Charlesie Jamesie, który wychował się w wielkiej biedzie, ale dzięki uporowi i marzeniom wywindował na sam szczyt. Kiedy tam się znalazł, zmieniły się jego priorytety, a on sam zapomniał co i komu zawdzięcza. Z uporem maniaka powtarza sobie w trudnych chwilach, że Boga nie ma. Na pozór spełniony człowiek zmienia się po spotkaniu z ojcem jednego z klientów. Początkowo niewiele sobie z tego robi, ale zmienia go wizja, której doznaje, patrząc na tłum. James sprzedaje marzenia innym o byciu bogatymi, daje wskazówki, wprowadza na odpowiednie tory. Nieważne są sukcesy innych, ważny jest on i firma. 

 "Sprzedawca marzeń" jest historią człowieka, który ma wszystko, ale scena finałowa zamykająca książkę może go zmienić . Tak myślę, oczekując na drugi tom. Tym razem Evans stawia na lojalność, marzenia i cele. Czy pieniądze, kariera i dom są odpowiednikiem szczęścia? 

 Kolejna, niezwykle przejmująca opowieść, którą przeczytałem w kilka godzin. Lektury Evansa zawsze zostają na długo w mojej głowie. A ta książka jest wyjątkowa, ale nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Dostarczyła mi wielu wzruszeń i jak zwykle bywa u autora, czegoś mnie nauczyła. Lekcje Evansa są proste i mądre. Warto i trzeba przeczytać. Majstersztyk literacki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...