Big Book Festival 2018

 Dzisiaj otrzymałem zapytanie, czy widziałem filmik z Book Festival 2018. Nie widziałem, ale czym prędzej nadrobiłem zaległości. Poniżej podam linka, ale teraz jako bloger odniosę się do kilku kwestii, dla mnie istotnych. 

Współpraca na linii wydawca - bloger.
Wyszło szydło z worka. Wydaje mi się, że komunikacja na linii bloger - osoba odpowiedzialna za socjal-media nie zawsze ma takie same odczucia jak bloger. Osoba recenzująca liczy na egzemplarz książki, którą wybiera, a osoba odpowiedzialna za kontakt z blogerami zajmująca się milionem spraw, nie zawsze pamięta o odpisaniu na e-maila, czy też wysłaniu książki. Warto o tym pamiętać i nie oburzać się na danego wydawcę.

 Blogowanie (recenzowanie za pieniądze) -  osobiście uważam, że mają do tego prawo z wykształceniem filologicznym, gdyż mają odpowiednie narzędzia, które czynią z nich profesjonalistów. Sam prowadzę bloga od wielu lat, część książek otrzymuję, część kupuję, ale nigdy bym nie zgodził się na pobieranie za to pieniędzy. Myślę, że najważniejsza jest tutaj myśl, że pobieranie pieniędzy czyni ze mnie osobę mniej autentyczna. W pozostały sposób nikt nie może mi zarzucić, że sprzedaję się za pieniądze, za książki itd.  Znam blogerów amatorów, pobierających pieniądze za prowadzenia spotkań czy recenzowanie. 

Gwiazdorzenie wśród blogerów książkowych - Znam wielu blogerów, którzy lubią się promować itd. Ale co w tym złego? Co złego w tym, że ktoś afiszuje blog swoją twarzą? Gorzej, jeżeli ta osoba traci kontakt z rzeczywistością. A tak bywa. Znam blogerów, którzy mają wielkie mniemanie o sobie, kpiąc z innych piszących o książkach. Ale prawda jest taka, że inni ich z tego rozliczą. Nic mi do tego.
 Jako bloger odpowiadam za swoje słowa, które mają nakierować potencjalnego czytelnika i zbliżyć do decyzji o zakupie danej książki. Sam piszę bloga od 2011, od tego czasu również jestem autorem powieści czy opowiadań. 
Nie zabiegam o poklask, nie biegam z bloga na bloga, podnosząc sobie sztucznie rankingi odwiedzin i komentarzy, nie szukam potencjalnych czytelników. Nie patrzę na rankingi, na modę na daną osobę piszącą o czytelniku. Odwiedzam blogi, które znam od dawna lub rzadziej.
Odniosłem się do filmu, który obejrzałem i który w dużym stopniu mnie rozczarował. Szkoda, że głos prawie nie zabierały blogerki, które w sieci mają dużo do powiedzenia. 
 "Pisany inaczej" pisał krótko i to się nie zmieni. Nie uważam, że tekst rozległy na tysiące znaków wnosi coś ciekawego od tekstu o wiele krótszego. Nie uważam, że  są gorsze lub lepsze.Zwyczajnie są inne. 
Myślę, że każdy z piszących o książkach powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego pisze. Czy dla poklasku, a może dla darmowych książek? A może chodzi o zaspokojenie swojej próżności i swojego ego? Teraz zapraszam do zarezerwowania sobie ponad dwóch godzin ze swojego życia. 

 Chętnie przeczytam o Waszych refleksjach po obejrzeniu tego filmu. Mnie ten okrągły stół zwyczajnie poirytował. Większości blogerów nie kojarzę z sieci itd. Tych, których kojarzy niewiele miało do powiedzenia. A teraz zapraszam do obejrzenia.

https://www.youtube.com/watch?v=ji36t2AqUi4

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...