Miroslav Pech - "Mainstream"

 Chce się zawołać:"Houston, mamy problem". W opisie przegapiłem słowo "porn". Niestety. O czym jest ta historia? Mam wrażenie, że czytałem, a raczej widziałem obrazy za jakimś szkłem i ktoś lub coś zakłócał mi odbiór i głębszą analizę tych obrazów. Krótkie zdania są tutaj plusem. Widać, że tekst został napisany przez mężczyznę. "Mainstream" mnie zaszokował, chwilami nawet zniesmaczył, ale nie na tyle, abym nie spróbował wgłębić się w przekaz tego utworu. Sama fabuła jest tutaj jakby wątkiem pobocznym, gdyż na czoło wysuwa się to, co czyni autor. A  tenże miesza gatunki, wprowadza czytelnika w stany można by rzecz odmienne, co prowadzi do niepokoju. Tylko nie do końca jestem przekonany, czy ten utwór można zakwalifikować do miana horrorów. Wybieganie poza znane style literackie, czy też wbrew pozorom wielkie zaangażowanie autora w treść powoduje u czytelnika kompletne odrętwienie połączone ze zniechęceniem i potępienie utworu lub jego przeciwwagę. Nie ma tutaj "złotego środka" i miejsca na ustępstwa. Utwór nie należy do najwybitniejszych, ale nie to jest tutaj najważniejsze. Osobiście skupiłem się na stylu, budowaniu zdań i trzeba przyznać, jak zawsze fantastycznemu tłumaczeniu na język polski. 
 Dla mnie "Mainstream" jest opowiedziana jako teatralna historyjka. Każdy wyciągnie z niej coś innego. Wielu może szokować, niektórym się spodobać i pewnie niewielu zachwycić. Ale podsumowując, czy geniusze nie są nierozumiani za życia? Być może tego typu proza będzie powoli coraz częściej wkradała się w nasze życie. Tego nie wiem. Dla mnie osobiście utwór warty przeczytania, ale tylko przez czytelników dorosłych. Osobiście jestem przeciwnikiem pornografii, wulgaryzmów i przemocy w literaturze,ale wiadomo, że nie można jej uniknąć i znajduje się ona w większości opracowań. Tutaj pozostaje kwestia dobrego smaku, ale to granice wyznacza czytelnik. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...