Wendy Walker - "Śladami Emmy"

 Okładka kusi i ja uległem jej czarowi, ale także obietnicy na okładce "Mroczny thriller z zaskakującym zaskoczeniem". Tak obiecuje The New York Times, a ja wierzę amerykańskiej prasie.  I to znowu mój błąd. W trakcie czytałem wiele razy odkładałem, gdyż wynudziłem się, a w treści nie znalazłem żadnego napięcia.  Szkoda, wielka szkoda. Fabułą zapowiadała się niezwykle ciekawie. Zaginięcie sióstr i powrót jednej z nich po trzech latach. Czas przeszły i teraźniejszość. Cass nie wie, gdzie jest jej siostra Emmy. A może jednak coś ukrywa.

 Podoba mi się rola psychiatry dr Abby Winter, która doskonale zna mechanizmy zachodzące w rodzinie dysfunkcyjnej i nie ma wątpliwości, że coś tutaj jest nie na rzeczy. Autorka pięknie rysuje portrety psychologiczne, ale dla mnie to zbyt mało, aby książkę nazwać porywającą, czy chociażby dobrą. Zakończenie jest zaskakujące, ale dla mnie to wciąż mało. Tak naprawdę moją uwagę zwrócił początek i koniec. Trzeba przyznać, że zakończenie jest w miarę zaskakujące, szkoda, że po drodze nie jest tak interesująco. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...