Nicolas Sparks - "Z każdym oddechem"

 Minęło kilka dni od przeczytania, a ja nadal nie wiem, co mam napisać. Według mnie jest to najlepsza książka Sparksa. Kiedy przeczytałem strony zawierające rozdział "Bratnia dusza", wiedziałem, że to nie będzie przypadek. Słowo "miłość" zostało przez wieku odmieniane przez wszystkie przypadki, a więc trudno jest napisać coś odkrywczego. Sparsks nie ma z tym problemu, łącząc na pozór prostą historie ze szczyptą romantyzmu i magii na kartach książki. 

 Czy można nazwać opuszczoną skrzynkę pocztową "Bratnią duszą"? Można. Szczególnie wtedy, kiedy łączy ją historia dwojga osób, których drogi rozminęły się. Czasami górę nad miłością górę bierze rozum. A miłości nie sposób oszukać, o ile ta jest prawdziwa. A w nowej powieści Sparka takie jest. Jak zwykle jest wszystko, co sprawia, że towarzyszy nam romantyzm i wielka miłość. Tru i Hope - ludzie, którzy nie powinni spotkać się razem, gdyż to  mogło wróżyć tylko kłopoty. 

 Sparks pokazuje, że na miłość nigdy nie jest zbyt późno, a prawdziwe uczucie przetrwa najgorsze burze. Dwoje ludzie  z przeciwnych biegunów, których łączyła nieszczęśliwa przeszłość. Czy miłości można się nauczyć, a uczucie oswoić i nadać mu właściwy sens? Piękna historia, która wgryzła się w moją duszę. Polecam nie tylko fanom Sparksa. Ta książka zmieni Wasze podejście do spraw dotyczących odwagi podejmowania trudnych decyzji i podejmowania ryzyka, które w obliczy miłości jest zerowe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...