Stephen King - "Uniesienie"

W końcu wysłuchałem historii, która mnie porwała. Brakowało mi takiego Kinga, który porusza myślenie, ma to "coś", nieuchwytne, typowo królewskie. "Uniesienie" to historia Scotta Carey'a, który chudnie dziwnie szybko, co niewytłumaczalnie. Nikt nie potrafi zrozumieć tego, co wyczynia jego ciało, mało tego, on sam wymyka się prawom fizyki. Waga pokazuje tylko wagę ciała, niezależnie od tego, co ma na sobie.
 Autor umieścił opowieść w Castle Rock, małym miasteczku, w którym jego sąsiadkami jest para dwóch kobiet, lesbijek, a których pies upodobał sobie załatwianie się na trawniku jego posesji. To dopiero początek problemów, z którymi przyjdzie się zmierzyć Scotowi. Scot próbuje naprawić "świat", zaczynając od najbliższych sąsiadek. A czasu jest coraz mniej. Każdy dzień przynosi, a raczej zabiera kolejne kilogramy. 

 "Uniesienie" to niezwykłą podróż  w interpretacji Leszka Filipowicza. Sama historia ma niezwykłe przesłanie, moc sprawczą stawania się lepszym dla innych. "Uniesienie" dało mi niezwykłego kopa energetycznego, a tego potrzebowałem. Dawno nie czytałem takiego Kinga. Na pozór prosta, ocierająca o banalność historia, ale jakże opowiedziana? Tak potrafi tylko King i chwała mu za to. Serdecznie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...