John Scalzi - "Upadające imperium"


Bez wątpienia byłem bliski ominięcia tej lektury szeroki łukiem, ale po rekomendacji polskich wydawców w prywatnej rozmowie zdecydowałem się na jej przeczytanie. Okładka wskazuje, że jest  to opowieść, której akcja dzieje się w kosmosie, a ja jestem daleki od takich lektur. Pokuszę się o żarcik, że dzielą nas miliony lat świetlnych. I nie ma w tym przesady. Nie lubię science fiction, zwyczajnie mnie nudzi. A w tym przypadku...?

 Książka w konwencji space opera jest lekturą, której akcja toczy się w galaktyce, ale nie to jest tutaj najważniejsze. W ogólnym skrócie opowieść traktuje o ludziach, rozsianych po różnych galaktykach. Zmiana orbity nie zmienia ludzi, a problemy się piętrzą. Odkrycie Nurtu, tak nazwano pozawymiarowe pola, do których uzyskano dostęp do innych światów. Nurt okazuje się być niestabilny, co zagraża ludzkości, odcinając ją od kontaktu z innymi. Galaktykom grozi zagłada, a odwrócić bieg historii i to co nieuniknione, próbuje trójka śmiałków, których team jest niezwykły. 

 "Upadające imperium" to książka, którą nie czyta się jak fantastykę. Postaci i miejsca są wspaniale nakreślone, czytelnik od początku zostaje wręcz wessany do środka opowieści, a sam autor nie żałuje również scen pełnych humoru. Ta książka jest dla mnie pokazaniem również dróg, które pokonuje człowiek w swoim życiu, a analogie planet itd są doskonałymi odnośnikami do tego, co nas spotyka. Warto sięgnąć po pierwszy tom. Kolejne w przygotowaniu. Polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...