Stuart Turton - "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle"

 W swoim długim życiu uważałem do niedawna, że nic mnie nie zdziwi, a jeżeli nawet, to będzie to coś mało istotnego. W końcu przeczytałem tysiące książek, o niektórych nawet napisałem, a pomysły na historie, niepodobne do innych, zwyczajnie się kurczą.
 I jest. Opasłe tomisko, które w polskiej edycji wydało wydawnictwo "Alabtros" sprawiło, że na literaturę patrzę w sposób odświeżony i odzyskałem chęć do jej pogłębiania. "Siedem śmierci Evelyn Hardscastle" mówi wiele. Ale nie do końca. Samo okładkowe streszczenie wydaje się być banalne. Ot, zostaje zamordowana kobieta, mająca osiem dni i tyle wcieleń, na to, aby odkryć, kto ją zamordował. I tutaj kończy się ta odkryta karta, zaczyna reszta tali, będąca niezwykle interesującą opowieścią. Osobiście widzę ten utwór na deskach teatru. Ciągle coś się dzieje, a miejsca i postaci doskonale pasują do średniowiecznych rekwizytów, jakie znajdujemy zakurzone  na tyłach teatru. 

 Autor miał świetny pomysł na powieść i ją doskonale przełożył na język pisany. Nie brakuje tutaj niczego. Jest humor, absurd, tajemnica i morderstwa. A nad wszystkim krąży napięcie. Książka jest doskonałą lekturą dla osób, które cenią powieści Agathy Christie. Autor nie kopiuje mistrzyni, ale jego styl nawiązuje do jej największych dzieł. 

 Minusy, a raczej minus niestety jest. Ale nie dotyczy on tekstu, ale okładki. Kiedy dotykamy zewnętrznych stron, zostają na nich widoczne odciski naszych palców, co nie wygląda estetycznie. Ale to jest minus, jaki warto znieść dla treści tej wyjątkowej opowieści. Dla mnie rewelacja, dawno nie czytałem tak ciekawej pozycji. Serdecznie polecam.

 Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...