S.E. Lynes - "Matka. Kłamstwa zawsze cię dogonią"



 RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

 Propozycję mojego ulubionego wydawnictwa Vesper przyjąłem w ciemno. W dużej mierze była to zasługa tajemniczej okładki. Stara, czarno - biała fotografia, a na niej niemowlę i kobieta z zamazaną twarzą. Zaintrygowała mnie okładka, a samą książkę pochłonąłem w kilka godzin. Nie mogę zdradzić zbyt wiele fabuły, aby nie zostać posadzonym o spoilerowanie, ale historia dotyczy Christophera Harrisa, który od zawsze czuje, że coś w jego życiu nie jest takie jak być powinno. Jest brunetem, a jego bracia są ciemnej karnacji, a po rodzicach również nie odziedziczył żadnych cech. I to przeświadczenie z tyłu głowy, które w końcu, kiedy wchodzi w dorosłe życie, zaczyna się w nim potwierdzać. 

 S. E. Lynes stworzyła historię, która mnie przytwierdziła do krzesła i w jakiś sposób identyfikowałem się z wieloma aspektami kolejnych wątków. Głowna postać wydała mi się być znajoma, bliska. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie i poczułem sympatie do chłopaka, który w swojej zwyczajności i czasami nieporadności stał mi się bliski. Jego życie nie jest usłane różami, ale stara się, aby wszystko było w porządku. W tle grasuje morderca prostytutek i studentek, a on sam przeżywa kryzys tożsamości. Autorka zaskakuje mnie kilka razy swoją fabułą, co jest atutem. 

"Matka" ma wielki potencjał do tego, aby stać się hitem wydawniczym i tego życzę Wydawcy i autorce. To prawdziwa perełka wśród nowości, jakie nas zasypują. Siła tej książki tkwi w prostocie. Nie ma tutaj sztuczności, ale jest historia człowieka, który zwyczajnie chce poznać prawdę. Los wydaje mu się w tym sprzyjać, ale czasami daje pstryczka w nos. Fajne jest to, że autorka nie sili się na super oryginalną postać, ale pokazuje życie człowieka zza rogu. Nie robi  z niego bohatera, ale zamiast tego "uczłowiecza go". Nie sposób nie polubić Christophera. 

 Ta książka zwodzi, prowokuje i ciut uzależnia. Na szczęście mamy tutaj - nie boję się użyć tego słowa - doskonałe tłumaczenie, które pozwala nam zrozumieć ogrom emocji postaci z książki. 
 Podsumowując jest to książka, po którą warto sięgnąć i się z nią zaznajomić. osobiście nie rozumiem  porównania polskiego wydawcy "Matki " do "Dziewczyny z pociągu" Pauli Hawkins. Miałem okazję przeczytać "Dziewczynę..." i uważam, że nie dorównuje "Matce" w żaden sposób, a równanie tych dwóch dzieł jest krzywdzące dla "Matki", która jest książką wartościową, pokazująca przemiany człowieka na tle społeczeństwa w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nadmienię jeszcze tutaj, że mamy również wątek polski. 

Serdecznie polecam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...