Tomasz Organek - "Teoria opanowywania trwogi"

  Kiedy książkę pisze celebryta, wtedy podchodzę do tego niczym do jeża. Oby nie zabolało, nie ukuło. Organek jest liderem zespołu "Organek", wykształcony w kierunku muzycznym, ukończył również filologię angielską. Nie jestem pewien, czy przeczytałbym ten utwór, gdyby nie propozycja wydawnictwa WAB. Generalnie uważam tego wydawcę za jednego z najlepszych w naszym kraju, dlatego tez moja decyzja o przyjęciu propozycji. 

 Nie będę rozpisywał się nad treścią tej książki. Nie podejmę się również jej jednoznacznej oceny. Po lekturze mogę napisać, że czuję się tak, jakbym wrzucił różne gatunki mięs, warzyw i owoców do blendera, zmieszał to wszystko, a w finalnej wersji nie ma to ani wyglądu ani smaku. W tekście czasami zastanawiałem się nad sensem niektórych scen czy rozdziałów. Miałem wrażenie, że piszący wychodzi z jakiegoś amoku na kilka chwil, ma jakieś przebłyski pamięci krótkotrwałej, po czym wchodzi w stan katatonii, a  chwilę potem w  głęboki relaks. Muszę być szczery i napiszę wprost iż nie byłem w stanie wiele zrozumieć  z tego, co czytam. Oczywiście jest to język polski, jest to poprawna forma, ale obrazy mi nie współgrały, ale w głowie miałem toczące się bitwy. Osobiście nie znalazłem tam nic odkrywczego,a  tego się spodziewałem po kimś, kto jest uznanym artystą. Odnosiłem wrażenie, że autor rozpoczął pisanie  i w pewnej chwili sam się zagubił, a potem pisał, aby pisać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...