Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska - "Jak przechytrzyć nieboszczyka"

 Kiedy widzę, że książka jest pisana w duecie, wtedy zawsze zapala mi się w głowie czerwona lampka. pewnie dlatego, że sam nie wyobrażam sobie pisania książki wespół z kimś innym. Każdy pisarz ma inny styl i to powinno być widoczne w tekście. Prawie zawsze te granice nie są widoczne (na szczęście). Czy tutaj było inaczej? Nigdy bym nie zgadł, kto pisał dany rozdział. Książka jest zaskakująco spójna, a styl jednolity. A co z resztą?  No cóż, umówmy się, ze fabuła nie jest specjalnie odkrywcza, ale autorki mogą czuć się usprawiedliwione. dzisiaj niezwykle trudno jest wymyślić coś oryginalnego, o ile nie jest to fantastyka.

  "Jak przechytrzyć nieboszczyka" została zaliczona do gatunku mieszanego, czyli do komedii kryminalnej. Na początku trochę się nudziłem, gdyż autorki opisują doświadczenia dwóch przyjaciółek, mających niezbyt pozytywne doświadczenia w kwestii urlopów poza krajem, najlepiej blisko morza. W końcu wybierają wakacje w kraju, najlepiej poza sezonem, coraz bardziej zmieniając suwaki w kierunku kolejnych wymagań i ceny, która powinna być jak najmniejsza, zgodnie z ich możliwościami finansowymi. Bingo, udaje się i nie pozostaje nic innego, jak spakować się i wyjechać. Mija ponad siedemdziesiąt stron i jest...nieboszczyk. I wtedy się zaczyna. Nie chcę tutaj pisać zbyt wiele, aby nie zostać posądzonym o spoilerowanie, ale robi się ciekawie. Nieboszczyk "ożywa" i wręcz wpada na dwie zatrwożone damy, które nie mają pojęcia, co jest grane. Same jakoś omieszkają powiadomić organy ścigania o swoim odkryciu, co z czasem zdaje się być w pełni uzasadnione, a nawet pomagają nowemu znajomemu w asymilacji, gdyż ten jak się okazuje nie jest "stąd" . 

 "Jak przechytrzyć nieboszczyka" to lekka historia, w sam raz na wakacje, przy której można wypocząć i się zrelaksować. Osobiście irytowało mnie zbyt wiele opisów, ale nie jest to jakiś wielki mur, jakiego nie można przeskoczyć. Całość oceniam pozytywnie, a kombinacje kobiet i "trupa" doskonale mnie bawiły. Na plus zasługuje dopracowanie scen, a także szczegóły, które pomagają w odbiorze. Jest to lektura, lekka i przyjemna. W sam raz na leniwy czas. Polecam. 

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...