Marcin Kiszela -"Reputacja"


Od dawna nie oglądam telewizji, nie śledzę perypetii ludzi, szumnie nazywanych gwiazdami, wdzięczących się do pozowanych sesji, a potem opowiadających w wywiadach, jak to bardzo przeszkadza im życie fleszy i dziennikarzy, którzy nie szanują prywatności ich rodzin. Jakiej prywatności, skoro ją dawno sprzedali? 
 "Reputacja " będzie miała swoją premierę dwunastego lutego. Opowiada o muzycznej gwieździe. Ta w przeciwieństwie do innych milczy na temat swojej przeszłości, bynajmniej w pewnych kwestiach. Pojawia się nagle, zostaje uwielbiona przez tłumy i równie szybko się dematerializuje. Nikt nie ma pojęcia, gdzie się podziewa. Do czasu, kiedy pojawia się nagranie od porywacza. Jej przyjaciółka i asystentka Alicja próbuje szukać jej na własną rękę.  Zaangażowanie organów ścigania mogłoby się przyczynić do odkrycia zakrytych i dobrze strzeżonych kart z przeszłości artystki. Autor oddaje głos kilku osobom, którzy na przemian wspominają to, co daje wizerunek Mileny, jakże odbiegający od tego, który znają jej fani. 
 Kiszela napisał utwór, w czasie którego czytelnik czuje wielką gonitwę myśli. Ja mam miałem wrażenie, jakbym siedział w małym pokoiku i słuchał zeznań kolejnych osób. Świat po drugiej stronie jest zepsuty, zły, nastawiony na konsumpcjonizm i życie ponad stan. Niby to oczywiste, ale kiedy się o tym czyta w taki sposób, wtedy wygląda to inaczej. 
 "Reputacja" mnie nie zachwyciła w jakich sposób. Jest to opowieść napisana poprawnie. Nie znalazłem tam niczego, co by mnie w jakiś sposób poruszyło, chyba, że dialogi przeładowane wulgaryzmami. Jestem w stanie zrozumieć, że autorzy pragną oddać  stan zbliżony do realnego, ale jak mówi powiedzenie "co za dużo, to nie zdrowo". Dobrym zabiegiem jest dopuszczenie do głosu kilka osób. 
 Ten utwór możemy traktować jako ostrzeżenie przed blichtrem. Pieniądze i sława to nie wszystko, tylko kto cofnie się przed czymś, co może wywindować go na szczyt? Opowieść o ludziach, którzy tracą panowanie nad rzeczywistością i zapominają, kim byli i kim są.  Sam nie jestem przekonany, gdyż nie lubię tego rodzaju środowisk, ale książka znajdzie bez wątpienia szeroką rzeszę fanów. 

 Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu WAB. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...