Louise Candlish - "Tuż za ścianą"

 


Książka zapowiadała się nieźle, bynajmniej według zapewnienia wydawcy, a jaka była? Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, niż dialogów na takim poziomie i scen, przy których zwyczajnie przysypiałem. Autorka opowiada o dzielnicy w której można napisać, że tkwi sielanka, ale coś ją brutalnie przerywa. A raczej ktoś. Nowi sąsiedzi z piekła rodem, działający nie do końca legalnie i nieprzejmujący się konwenansami współżycia społecznego. Od tej pory głośna muzyka przez całą dobę czy nielegalny handel samochodami staje się codziennością, do jakiej nie sposób jest się przyzwyczaić. Autorka pokazuje reakcje sąsiadów, ale w mojej ocenie nie są on adekwatne do zaistniałej sytuacji,a kiedy dochodzi do tragedii, nagle okazuje się, że uchodzący za prawych mają w zanadrzu grzeszki, które starają się skrzenie ukryć przed światem, a wszystko ma duże szanse na zmiany. 

Niestety, większość tekstu jest zwyczajnie nudna i nie ma się tutaj co czarować, że ktoś ma inny odbiór itd. Wydawca zapewnia o napięciu, a ono występuje tylko w postaci irytacji po kolejnych stronach, niewiele wnoszących do fabuły.

 Staram się zrozumieć intencje tej książki, ale ni w ząb nie rozumiem decyzji Wydawcy o jej polskim tłumaczeniu. Historia grupy ludzi nie należy do tych, do jakich się wraca, o których się mówi, które się przeżywa. Całość nie porywa, jest wręcz nudnie i smutno. Jak dla mnie bez zaskoczenia. Brakło mi energii dobrego tekstu, który się zapamiętuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...