Tomasz Betcher -"Żołnierskie serce"

 




Zacznę recenzję od tego, że czekałem na tę książkę od dawna, ale kiedy ją otrzymałem, musiałem „dojrzeć” do jej przeczytania. Powodów było kilka. Pierwszy to taki, że znam autora osobiście, ale nie uznaję dawania „laurek” osobom, które znam i cenię. Zawsze staram się oceniać utwór, nie człowieka. Obaj wykonujemy podobną pracę i obaj wiemy, jak ważne jest tutaj pozostawienie odczuć „poza gabinetem”. Moja ocena książki pozostaje wyłącznie w chłodnym procesie analizy. Nie ukrywam, że mocno obawiałem się, gdyż tematyka jest jednocześnie trudna, zawiła i emocjonalna. Jak przekazać problem stresu pourazowego, aby nie urosło to w schematyzm i nie poszło w to, co znamy z innych książek, a co często jest kopiowaniem czegoś co z czasem staje się mdłe i nudne? Przednia okładka przykuwa uwagę. Splecione dłonie mężczyzny i kobiety. Dwa nieśmiertelniki. Jedna wielka niewiadoma, obiecująca wiele. 

Napiszę wprost. Wiedziałem, że Tomek sprosta zadaniu. Skąd takie przekonanie? Kiedy autor wierzy w swój utwór, to ten w jakiś sposób sam się broni. I obronił się doskonale. PTSD (Zespół stresu pourazowego) to zmiany w ciele i duszy, które nieumiejętnie leczone mogą przyczynić się do pogłębienia stanów chorobowych. Dlatego tutaj niezbędne jest wdrożenia leczenia zespołu specjalistów, ale także pomoc i wyrozumiałość osób z otoczenia.

Pisarz doskonale porusza się po meandrach choroby, ale również doskonale opisuje interakcje poszczególnych postaci w kraju i miejscu do którego wraca po wykonanej misji. Tutaj należy pamiętać, że każda walka, wojna, potyczka i ciągły stres zmieniają jednostkę na wielu płaszczyznach, a „misja pokojowa” jest okupiona przemocą i ciągłym stresem i strachem o własne życie i zdrowie. Często kolejne terapie nie zdają się na wiele, często osoba nie kwalifikuje się na terapię ze względu na nikłe oddziaływania które podejmuje w relacji z terapeutą.

Piotr Walczak wraca do Polski i osiada w domu, który otrzymuje w spadku po zmarłym dziadku. Wierzy, że w tym miejscu odnajdzie ukojenie i zdystansuje się do tego, co spotykało go w Afganistanie, ale niestety, proza życia zaskakuje częściej niż byśmy sobie tego życzyli. Na uwagę zasługują poszczególne sceny, które są jakby wytłumaczeniem działań Piotra. Zastanawiam się czy autor świadomie stosuje sceny wywołujące w czytelniku skrajne odczucia które angażują zmysły czytelnika, nie pozostawiając go obojętnym na to, co się dzieje na łamach kolejnych stron. Spotkanie z kobietą, która jest również poturbowana przez los pozornie pomaga mu odnaleźć się w miejscu, w którym zdecydował się żyć. Jednak nie zawsze jest tak jak oczekujemy, co Tomasz Betcher znowu pokazuje. Kiedy spotykają się dwa żywioły, nie może być sielanki. Autor świetnie pokazuje ciemną stronę przemocy, zranienia, traumy i przeszłości. W utworze widać niezwykłą pracę nad książką, szczególnie w sferze psychologicznej. Emilia , Natalia i Janek kontra osoba „z innego świata”. Czy rodzące się uczucia mogą zmienić człowieka? Wszakże panuje przekonanie, że najtrwalsze są uczucia rodzące się w męczarniach.

„Żołnierskie serce” to opowieść niezwykle emocjonalna, dobrze napisana, dopracowana i pełna emocji. Tomasz Betcher jest nie tylko doskonałym terapeutą, ale również doskonale włada piórem, o czym mogłem się przekonać po raz kolejny. Pokazanie życia w cieniu koszmaru, niosąc na sobie ciężar winy nie jest łatwe dla pisarza. Autor ma odpowiednią wiedzę psychologiczną i z tego co wiem, inspirację do książek czerpie z pracy w swoim gabinecie, co jest dodatkowym atutem aby sięgać po jego książki, a każda jest napisana na wysokim poziomie.

Dlaczego warto przeczytać „Żołnierskie serce”? Nie jest to książka jedna z wielu, ale jest to opowieść charakteryzująca się czymś, co prywatnie nazywam „prawdą w literaturze”. Nie lukrowana literatura, ale kiedy autor pisze wprost, nie patrząc na oczekiwania czytelnika, nie chce mu się przypodobać, ale pisze to co mu „w sercu gra”, wtedy jest szansa na sukces. Czytelnik potrzebuje „prawdy w literaturze”. Tomasz Betcher jest prawdziwy i dlatego zdobywa szturmem kolejnych czytelników, których bez wątpienia będzie przybywało.


Za egzemplarz dziękuję Księgarni Tania Książka. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...