Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger

   Ta książka niesamowicie mnie zaskoczyła. Dlaczego? Niewiele jest tematów których nie poruszono na przełomie kolejnych wieków. Właściwie o podróżach w czasie również powstały książki, ale ta różni się od innych tego typu? Dlaczego? Może zacznę od początku...

  Książkę jest trudno kategoryzować. Jest to romans między bibliotekarzem  a młodą dziewczyną, czas od lat 80-ych ubiegłego wieku do 2053. Henry ma specyficzne zaburzenia - jest podróżnikiem w czasie. Swoją żonę Clare poznaje gdy ma 36 lat, a ona jest dzieckiem. Następnie widzimy go jako młodego, starszego, a Clare dorasta zwyczajnie. Wychodzi za Henrego za maż, ale czy to dobra decyzja? Ile może wycierpieć kobieta z miłości dla mężczyzny?  Czy miłość jest aż tak ślepa? 

  Autorka nie szczędzi nam humoru, często będziemy parskać śmiechem, ale również nie brakuje scen smutnych. Jak w życiu... Jak dla mnie książka jest zbyt rozwlekła, za dużo się dzieje, ale z tego niewiele wynika, a może to doprowadzić do zniechęcenia przez czytelnika. Ja dobrnąłem do końca, ale bez większej satysfakcji. Można przeczytać, ale na własną odpowiedzialność. Mnie ta książka nie rzuciła na kolana.

7 komentarzy:

  1. oj a mnie rzuciła na kolana :) nie lubię romansów, ckliwych historii, banałów o miłości z happy endem, a ta książka chociaż ma w sobie coś z romansidła bardzo mi się spodobała, ciekawa jak dla mnie fabuła, nienajgorsze zakończenie, ale najbardziej spodobał mi się język i sposób w jaki książka jest napisana, nie potrafie powiedzieć co ona ma w sobie, ale wracam do niej bardzo często i jest moim numerem 1 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie książka nie jest zła, jest dobrze napisana, ale jak dla mnie niezbyt ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  3. W większości zgadzam się z Twoimi opiniami, zajrzałam i chyba zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Joasiu, czuję się zaszczycony. Dziękuję i zapraszam częściej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też się nie spodobała. Kupiłam ją zachęcona pozytywnymi opiniami i teraz żałuję, bo mogłam kupić coś wartościowszego- ot choćby "Oddział chorych na raka", a tak muszę czekać na przypływ gotówki :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z nielicznych książek, w których do owego końca nie dobrnęłam i wynudziłam się po drodze

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałam film i z wielką chęcią przeczytam książkę. :)

    OdpowiedzUsuń

Szanowny czytelniku. Jeżeli masz jakieś zapytanie lub też chcesz się ze mną podzielić spostrzeżeniami to proszę o kontakt mailowy, gdyż rzadko odpisuję na komentarze pod postami. Proszę o wyrozumiałość i dziękuję za obecność w moich skromnych progach. Komentarze anonimowe, wulgarne oraz obrażające innych są kategorycznie usuwane.

Luanne Rice - "Ostatni dzień"

    Sięgając po "Ostatni dzień" miałem wielki apetyty na coś wyjątkowego i coś wciągającego. Od pewnego czasu moje oczekiwania czy...